Wystąpienie Prezydenta RP na odprawie rozliczeniowo-koordynacyjnej kadry kierowniczej MON i SZ RP - Biuro Bezpieczeństwa Narodowego

Wystąpienie Prezydenta RP na odprawie rozliczeniowo-koordynacyjnej kadry kierowniczej MON i SZ RP

Warszawa, 27 marca 2012 r.

 

KOMPETENTNE DOWODZENIE, FACHOWE SZKOLENIE, WYPRZEDZAJĄCA MODERNIZACJA:
PRIORYTETY DLA SIŁ ZBROJNYCH 2012/2013

wystąpienie Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego
podczas dorocznej odprawy rozliczeniowo-koordynacyjnej kierowniczej kadry MON i SZ

 

 

Szanowny Panie Premierze !

Panie Ministrze!

Szanowne Panie i Panowie!

Chciałem przede wszystkim podziękować Panu Ministrowi za zwrócenie uwagi na coś, co stanowi niesłychaną wartość z punktu widzenia zdolności państwa do działania, także w obszarze bezpieczeństwa i obronności. Dziękuję za podkreślenie tego, że jest jedność wszystkich najważniejszych organów władzy państwowej w sprawach bezpieczeństwa i obronności. Jest jedność poglądów i jest wola wspólnego działania. Mam nadzieję, a nawet powiem więcej – jestem przekonany, że żołnierze potrafią w pełni docenić to, że jest wola współdziałania i kontynuowania wysiłku nie tylko, ale także poprzez wsparcie ministra obrony narodowej w dziele, którego musimy razem dokonać. Mam na myśli dokończenie trudnego programu reform polskich sił zbrojnych.

Dzisiejsza odprawa kierowniczej kadry Sił Zbrojnych to dla Zwierzchnika Sił Zbrojnych dobra okazja nie tylko do tego, co jest w samej nazwie dzisiejszego spotkania – odprawy rozliczeniowo-koordynacyjnej, ale jest szansą do podziękowania za służbę. Te dwanaście miesięcy, które minęły od poprzedniego spotkania w tej samej formule, to czas, za który warto i trzeba podziękować, bo to okres trudnych decyzji, dużego wysiłku w wielu istotnych obszarach. Wystarczy wspomnieć Afganistan, służbę, pracę związaną z kontynuowanym procesem profesjonalizacji polskich sił zbrojnych. Dlatego serdecznie dziękuję wszystkim żołnierzom Wojska Polskiego, dziękuję ich rodzinom za to, że dzisiaj po dwunastu miesiącach możemy pokazać postęp, możemy pokazać także nowe wyzwania, które w moim przekonaniu zmuszają nas do działań, które przyniosą poprawę jakości, zwiększenie realnych możliwości polskich sił zbrojnych.

Przechodząc do rozmowy o przyszłości wojska – bo dzisiejsza odprawa to także szansa na rozmowę, na dyskusję, na szukanie wspólnego poglądu na sprawy najważniejsze – nie można jej nie poprowadzić w kontekście zadań strategicznych stojących przed polskimi siłami zbrojnymi, zadań, które stoją przed całą Ojczyzną. Spośród nich obrona własnego terytorium – w moim przekonaniu – to w dalszym ciągu jednoznaczny priorytet. To musi być pełny priorytet mimo tego, a może właśnie dlatego, że jesteśmy członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, bo nasza wartość sojusznicza także zależy od tego, czy jesteśmy sami gotowi do obrony własnego terytorium, czy jesteśmy także w stanie mówić o tym na forum natowskim – co jest ważne, co jest niezbędne z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa. To zadanie musi determinować wszystkie programy rozwoju wojska. Dzisiejsze warunki bezpieczeństwa międzynarodowego jeszcze bardziej, w moim przekonaniu, to eksponują, bo świat wcale nie jest światem stabilnym. Co prawda nie zagraża nam bezpośrednio żadna duża wojna, ale różne zagrożenia asymetryczne, selektywne – jak mówią specjaliści od nauki wojskowej – są faktem. Wystarczy wymienić nowy typ zagrożeń, jakim są zagrożenia w cyberprzestrzeni, których wcześniej w ogóle nie dostrzegaliśmy, bo ich nie było. Dzisiaj są one faktem, dlatego musimy jeszcze bardziej niż do tej pory dysponować większą liczbą własnych środków gwarancji bezpieczeństwa, które będą zdolne do samodzielnego użycia i działania. Jednym z najważniejszych tego typu strategicznych środków jest dobrze zorganizowana, wyposażona i wyszkolona armia. 

Profesjonalizacja Sił Zbrojnych RP doprowadziła do nadania służbie wojskowej całkowicie odrębnego, w pełni ochotniczego charakteru. Ochotnicy – o czym czasem zapominamy – muszą mieć jednoznaczną, mocną motywację do służby. Motywację natury moralnej, patriotycznej, ale także i motywację natury materialnej. Ludzie trafiający do wojska to nie mogą być ludzie z przypadku, czy z konieczności. To muszą być ci, którzy widzą w nim perspektywę realizacji swoich marzeń, także realizację normalnych życiowych ambicji. Dlatego przyznam, że zaniepokoił mnie ubiegłoroczny, ponadprzeciętny poziom rezygnacji ze służby. Tym bardziej, że często dotyczy to żołnierzy, którzy nie nabyli uprawnień emerytalnych. To przeczy tezie, że jest to związane ściśle z dyskusją o systemie emerytalnym. Według mnie kumulacja zwolnień żołnierzy powinna być potraktowana jako sygnał, że nie wszystko funkcjonuje prawidłowo w obszarze polityki kadrowej. Chciałem powiedzieć, że jesteśmy w obliczu wielkiego zadania i pytania – czy wystarczy poprawianie starej pragmatyki, czy też trzeba szukać nowych, o wiele dalej idących rozwiązań? Pamiętajmy, że resort obrony narodowej stał się dzisiaj zaledwie jednym z pracodawców na bardzo konkurencyjnym rynku pracy, jeśli chodzi o specjalistów.

Nie wystarczy wykupienie spotu telewizyjnego, tak jak w przypadku NSR, by przyciągnąć i zatrzymać w wojsku na lata młodego, ambitnego człowieka. Te refleksje przekazuję Państwu pod rozwagę wyrażając jednocześnie satysfakcję, że wysiłkiem rządu, także przy moim wsparciu, staraniem Pana Ministra, w warunkach niełatwego budżetu, znaleziono środki na wzrost uposażenia żołnierzy, wyrażającego się podniesieniem wskaźnika kwoty bazowej do 2,82 proc.

Serdeczne podziękowania kieruję do rządu. Mam świadomość tego, jakie to wywołało perturbacje w innych obszarach funkcjonowania państwa. Bardzo bym chciał, aby ten wysiłek był także przez siły zbrojne, przez żołnierzy doceniony. Bo trzeba to traktować jako sygnał szczególnej troski i zainteresowania o przyszłość wojska, a także jako reakcję na pojawiające się zagrożenia.

Co do uzbrojenia, wyposażenia technicznego wojska, to w postanowieniu o Głównych kierunkach rozwoju Sił Zbrojnych RP oraz ich przygotowań do obrony państwa na lata 2013-2022 przyjęliśmy, że priorytetami w zakresie modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP powinny być: systemy informacyjne, obrona powietrzna (w tym przeciwrakietowa) i szeroko rozumiana mobilność wojsk lądowych, zwłaszcza śmigłowcowa.

Priorytety te powinny być głównym kryterium właściwego rozdziału środków finansowych, jakie państwo polskie przeznacza na utrzymanie wojska. Musimy mieć świadomość, że od 10 lat mamy – powiem: my mamy, bo też mam w tym i swój wysiłek – doskonałą wręcz sytuację dla mądrego planowania i rozdysponowania budżetu obronnego. Stały wskaźnik 1,95 proc. PKB, który udało się z sukcesem ustanowić w 2001 roku, w ciężkim boju politycznym, daje stabilne, przewidywalne podstawy programowania rozwoju sił zbrojnych, w tym także modernizacji technicznej. Warto się zastanowić na ile ta niebywała szansa, nieporównywalna z żadnym innym krajem, w postaci stabilnego związania wysokości budżetu obronnego ze wzrostem gospodarczym trwającym w Polsce nieprzerwanie, przyniosła zamierzone efekty, na ile została spożytkowana na rzecz przyrostu zdolności obronnej Rzeczypospolitej.

Musimy to wszystko mieć w głowie, zapamiętać i przemyśleć. Dzięki temu rozwiązaniu z 2001 roku budżet MON wzrósł do dzisiejszego dnia dwukrotnie. Dwukrotnie! W roku 2001, gdy byłem Ministrem Obrony Narodowej budżet był na poziomie 15 mld złotych. Dzisiaj wzrósł w planowanym wykonaniu na rok 2012 do poziomu 29,5 mld zł. Na uzbrojenie i wyposażenie wojska wydano w tym czasie w sumie 33,5 mld zł. Do tego trzeba dodać jeszcze 7,5 mld zł z tytułu realizacji ustawy z 2001 roku o samolocie wielozadaniowym. I powiem wprost: uważam, że widać zdecydowanie pozytywne efekty wydanych pieniędzy. Widać pozytywne efekty wysiłku, ale każdy specjalista wskaże także słabości polegające, pomimo wszystko, na poważnym rozproszeniu sił i środków, na braku umiejętności skoncentrowania wysiłku w wybranych obszarach. Tam jest efekt jednoznaczny i widoczny, gdzie była odrębna ustawa – ustawa o samolocie wielozadaniowym. Całość programu samolotowego została od początku do końca zrealizowana i dzisiaj możemy na mapie europejskiej wskazywać z dumą Polskę, jako jeden z niewielu krajów, który dysponuje tak poważną, aczkolwiek nie do końca jeszcze wykorzystywaną, siłą bojową, jaką stanowią samoloty wielozadaniowe. Wiemy, że w tym obszarze jest jeszcze wiele do zrobienia, aby te zdolności i tę siłę powiązać ze zdolnościami działania np. wojsk lądowych.

Proszę Państwa, musimy o tym pamiętać, gdy chcemy utrzymać stały wskaźnik 1,95 proc. PKB, co nie zawsze spotyka się z pełnym zrozumieniem. Pan Premier wie to najlepiej, gdyż jest rozrywany sprzecznymi racjami i oczekiwaniami. Jeśli chcemy utrzymać stały wskaźnik 1,95 i to w obliczu bardzo poważnych, w sposób sensowny artykułowanych, postulowanych innych wydatków państwa, których nie można zlekceważyć, musimy mieć świadomość, jak ogromna odpowiedzialność stoi przed planistą strategicznym, a więc przed Sztabem Generalnym; jak wielka odpowiedzialność stoi przed decydentami, aby racjonalnie rozdysponować ten rosnący strumień pieniędzy idący na wojsko. Musi być ten strumień wykorzystany przede wszystkim prorozwojowo, a to oznacza konsekwentne przeznaczanie co najmniej 1/4, a być może 1/3 budżetu obronnego na modernizację techniczną. Ale to jeszcze nie wszystko. Ważne jest jeszcze, aby kwota przeznaczona na modernizację wydawana była optymalnie, ekonomicznie, z zapewnieniem maksymalnego przyrostu priorytetowych programów z punktu widzenia polskich interesów bezpieczeństwa, zdolności operacyjnych itd. Z tego wynika konieczność priorytetyzacji programów modernizacyjnych. Muszą więc być jasno wyznaczone priorytety i to na nie powinien być skierowany wysiłek finansowy. To, co się rozkłada na wiele lat często pod koniec realizacji programu już jest przestarzałe i mało warte.

Chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę na szczególnie ważny, priorytetowy i trudny, bardzo trudny w realizacji projekt, jakim jest obrona powietrzna, a w jej ramach obrona przeciwrakietowa. Bez niej po prostu nie można wyobrazić sobie skutecznego zapewnienia bezpieczeństwa i możliwości w ogóle działania sił zbrojnych na naszym terytorium, zarówno naszych, jak i natowskich. To z przestrzeni powietrznej mogą najłatwiej i najszybciej dotrzeć realne zagrożenia. Do tego dzisiaj, a w przyszłości coraz bardziej podstawowym nośnikiem siły uderzeniowej będą rakiety – rakiety różnych klas, kategorii, zasięgu, siły rażenia, od strategicznych do taktycznych najniższego szczebla. Kto nie umie, albo nie ma czym z nimi walczyć, kto nie potrafi się przed nimi bronić, w moim przekonaniu nie ma szans w konfrontacji z przeciwnikiem. A Polska takiej obrony dzisiaj nie ma…

Czasami pojawiają się opinie, że przecież może nas obronić system obrony przeciwrakietowej NATO. Polska popiera to, aby istniał system wspólny, obejmujący całość NATO. Ale nadzieje, że może on nas obronić pozostaną złudne, pozostaną bez pokrycia, jeśli nie włączymy się do systemu sojuszniczego z własnym systemem narodowym. Bo taka jest istota tego pomysłu natowskiego: każdy wnosi własny komponent obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Wchodząc do systemu sojuszniczego bez własnych środków przeciwrakietowych pozostaniemy, w moim przekonaniu, w szarej strefie bezpieczeństwa przeciwrakietowego. Będziemy co najwyżej świadczyć usługi na rzecz obrony innych sojuszników, dostarczając im np. bardzo cennych danych z polskich radarów i z polskich systemów rozpoznania. Aby aktywnie korzystać z systemu sojuszniczego w obronie naszego terytorium, musimy wejść doń z własnymi środkami przeciwrakietowymi.

To ilustruje skalę wyzwania strategicznego, jakim jest obrona powietrzna, w tym przeciwrakietowa. I to przy pełnej świadomości jej niebywałych kosztów. To jest niezwykle kosztowny system, ale jego brak czyni iluzją przekonanie, że możemy być skuteczni w obronie własnego terytorium. A przemilczenie tego problemu nie może być żadną odpowiedzią. Wydaje się więc wartym rozważenia pomysł, aby ten wielki projekt modernizacyjny sfinansować z dodatkowych pieniędzy, które z mocy działania zasady 1,95 proc. PKB na obronność pojawią się w latach następnych w budżecie MON przy założeniu kontynuowania wzrostu gospodarczego. Dalszy wzrost gospodarczy to przecież większa wartość tego 1,95 proc.

Oczywiście wszyscy byśmy chcieli, żeby jeszcze raz zastosować taką procedurę, jak z samolotem wielozadaniowym, ale Proszę Państwa, trzeba być realistami – wszystkie kraje w Europie zmniejszają wydatki na obronę, zmniejszają nawet Stany Zjednoczone. To się udało raz – w 2001 roku, ale i wtedy graniczyło to z politycznym cudem. W związku z tym trzeba szukać rozwiązań w zagospodarowaniu tego, co przyrośnie w budżecie obronnym na zasadzie 1,95 PKB w następnych latach. To trzeba zagospodarować na rzecz narodowego programu, być może regulowanego ustawą, budowy systemu obrony powietrznej, w tym przeciwrakietowej.

Inny perspektywiczny projekt, który obowiązkowo należałoby uwzględnić w przygotowywanym wieloletnim programie rozwoju Sił Zbrojnych to – według mnie – program dotyczący środków walki cybernetycznej. To jest problem już następnej generacji,  jeśli chodzi o systemy techniczne, które będą decydowały o przyszłym polu walki.

Transformacja, modernizacja, wszelkie przekształcenia, jakich dokonujemy i będziemy dokonywać w Siłach Zbrojnych RP, bo Siły Zbrojne muszą być do tego gotowe, że ciągle się zmieniają, ciągle dążą do świadomej zmiany wyciągając wnioski  z własnych i cudzych doświadczeń, że tym wielkim wyzwaniem muszą być dwie ważne reformy, które byłyby dokończeniem tego, co zaczęliśmy 10 lat temu, tj. reforma systemu dowodzenia i reforma systemu szkolnictwa wojskowego. Według mnie one mogą stworzyć podwaliny pod przyszłą, docelową wizję sił zbrojnych. Dlatego chciałem wyrazić satysfakcję, podziękować za to, że powstały w Ministerstwie Obrony Narodowej zespoły do spraw przeprowadzenia tych reform i – w mojej ocenie – zmierzają one do końca prac przygotowawczych. Zbliża się moment, kiedy będziemy mogli wspólnym wysiłkiem je wdrożyć. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że nie we wszystkich uszach ta zapowiedź brzmi dobrze. Wiem to i rozumiem, ale jeśli uznajemy, że rzeczą najważniejszą jest przyrost zdolności i wartości bojowej sił zbrojnych, to musimy mieć świadomość, że w tym obszarze trzeba dokończyć reformy rozpoczęte w 2001 r.

Pragnę przypomnieć, że podstawą było dążenie do spłaszczenia i zmniejszenia nadmiernie rozbudowanego sytemu dowodzenia. W ciągu 10 lat nie tylko nie nastąpiło żadne zmniejszenie, a wręcz odwrotnie nastąpiło rozbudowanie systemu dowódczego. Liczba dowództw się zwiększa, a liczebność wojska się zmniejsza: należy odwrócić tę tendencję.

Jeszcze raz podkreślę główne idee, którym podporządkowane powinny być prace nad tworzeniem kluczowych założeń do tych reform. Najważniejszymi z nich są – uwzględniające dyrektywę ekonomizacji wysiłków obronnych – zasada integracji funkcjonalnej i konsolidacji organizacyjnej. Nad tym, jak to ma wyglądać, pracuje Ministerstwo Obrony Narodowej, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego wspomaga, a ja jestem skłonny rozpiąć parasol ochronny nad tym pomysłem, aby go nie zmarnowano.

Proszę Państwa, redukcja liczby centralnych organów dowodzenia jest konieczna i to w moim przekonaniu zobecnych 7 do 3 odpowiedzialnych za trzy podstawowe funkcje kierowania: planowanie strategiczne, dowodzenie ogólne i dowodzenie operacyjne. Dublowanie instytucji w ramach jednego resortu pociąga za sobą koszty, o których wszyscy dobrze wiemy – to nie są koszty tylko i wyłącznie etatowe. To są poważne kwoty. Ważne jest również to, że dublujące się struktury szkodzą skutecznemu dowodzeniu i wydłużają procesy decyzyjne.

Podobnie, reforma szkolnictwa wojskowego prowadzić musi do jego konsolidacji i zdecydowanego skoncentrowania się na zadaniach bezpośrednio potrzebnych wojsku. Niech uczelnie cywilne dbają o kształcenie cywili w zakresie nauk cywilnych.

Proszę Państwa, jest nie do zaakceptowania, z mojego punktu widzenia, to, że tylko 10 proc. potencjału szkolnictwa wojskowego pracuje na rzecz sił zbrojnych, podczas gdy utrzymywane są w nich rozbudowane etaty wojskowe. W moim przekonaniu ucywilnienie programów nauczania, przy utrzymaniu rozbudowanej struktury etatów wojskowych w uczelniach wojskowych tylko z nazwy, jest nieuzasadnionym wydawaniem pieniędzy na „niby obronność”.

Można łatwo wykazać liczbę wysokich etatów, które – przy zrealizowaniu reformy systemu dowodzenia i szkolnictwa wojskowego – mogą być zamienione na liniowe etaty w jednostkach bojowych. Być może wystarczyłoby ich na jedną brygadę, a może na więcej.
I każdy z nas musi we własnym polskim sumieniu odpowiedzieć sobie na proste pytanie: co z punktu widzenia obronności kraju jest ważniejsze – czy etaty istotne dla pewnej grupy ludzi, czy też jednostki bojowe istotne z punktu widzenia planów obronnych Rzeczypospolitej?

Proszę Państwa, na początku tego miesiąca byłem w Afganistanie. Wyraziłem i wyrażam pełne uznanie służącym tam polskim żołnierzom oraz ogromną wdzięczność, bo dobrze reprezentują Państwo Polskie, dobrze realizują powierzone im zadania. Chciałbym dzisiaj potwierdzić, że – uczestnicząc w tej operacji do końca na zasadach ustalonych w ramach szczytu w Lizbonie – powinniśmy być rzecznikami, obrońcami zasady, iż realizujemy postanowienia z Lizbony i że koniec misji wojskowej w Afganistanie w obecnym charakterze musi nastąpić z końcem 2014 r., na zasadzie wspólnego wykonania wspólnej decyzji przez członków Sojuszu.

To według mnie również otwiera drogę do konsekwentnej koncentracji naszego wysiłku na rzecz planowania i przygotowywania w dużo większej mierze, niż to ma miejsce dzisiaj, obrony terytorium własnego kraju i innych krajów członkowskich Sojuszu.

W perspektywie najbliższych tygodni przygotujemy jako kraj, jako władze państwa polskiego, stanowisko Polski na nadchodzący szczyt Sojuszu w Chicago. Rozstrzygniemy wtedy także kwestię charakteru i skali polskiego zaangażowania w Afganistanie po 2014 r.

W moim przekonaniu, powinno być to koncentrowanie się na proporcjonalnym, odpowiednim do naszych interesów i realnych możliwości wspomaganiu państwa afgańskiego. Różne wersje można rozważać, ale musimy pamiętać, że to także musi stanowić podstawę myślenia o tym, jak inaczej zagospodarować środki, które zostaną w Polsce z tytułu zakończenia misji afgańskiej.

Na zakończenie chciałem przypomnieć moją deklarację sprzed roku. I chciałem ją powtórzyć także wobec Ministra Tomasza Siemoniaka, Pana Premiera, wobec całej kadry dowódczej Wojska Polskiego.  Jestem gotów wspierać, pomagać i ponosić współodpowiedzialność za wszystkie mądre, ważne i potrzebne polskiej armii decyzje, które służyć będą racjonalnej transformacji armii polskiej. Czekam na konstruktywne pomysły i propozycje.

Chciałem wyrazić w tym miejscu satysfakcję, że Pan Minister wspomniał też o planie dla Marynarki Wojennej. Umówiłem się z Panem Premierem, że spotkamy się w wąskim gronie, aby w sposób szczególny zastanowić się nad tym, jak najlepiej można wykorzystać środki w ramach zamysłu ważnego i potrzebnego, jakim jest uruchomienie poważnego programu modernizacji Marynarki Wojennej. Oczywiście nie samo trwanie i reprezentowanie polskiej bandery jest wartością. Wartością jest realny przyrost możliwości skutecznego działania na Bałtyku.

Chciałem również zapowiedzieć konsultacje z przewodniczącymi klubów parlamentarnych w sprawie dwóch kluczowych reform: reformy systemu dowodzenia i szkolnictwa wojskowego.

Chciałem dlatego, że mam też swoje własne doświadczenia jako Minister Obrony Narodowej z roku 2001, kiedy udało się, mimo że to był trudny czas przedwyborczy, uzyskać porozumienie wszystkich liczących się sił politycznych wokół wcale niełatwego i nie tylko sympatycznie wyglądającego programu sześcioletniego.

Chciałbym jeszcze raz serdecznie podziękować Ministrowi Obrony Narodowej, Szefowi Sztabu Generalnego, całym Siłom Zbrojnym RP, które Państwo reprezentujecie, wszystkim żołnierzom i pracownikom Wojska za wysiłek włożony w podejmowanie wyzwań w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. A jednocześnie zapewnić, że ta życzliwość, wdzięczność musi oznaczać także zachętę do kontynuowania wysiłku na rzecz koniecznych zmian. Entuzjastów zmiany zawsze trudno jest znaleźć, ale tam, gdzie jest świadomość, jest fachowa wiedza o problemach obronności i bezpieczeństwa kraju musi być także  świadomość konieczności ciągłej gotowości do zmian, bo kto stoi w miejscu, ten się w zasadzie cofa. Dlatego chciałem, dziękując wszystkim, przypomnieć również to, o czym mówiłem na poprzedniej odprawie kadry kierowniczej wojska: naszą słabością od wielu wielu lat jest słabość dyscypliny wykonawczej. Będę na to kładł jak największy nacisk, będę do tego zachęcał, o to będę prosił, na to będę zwracał szczególną uwagę, bo to proszę Państwa, mówiąc wprost, trochę nasza narodowa wada, że chętnie budujemy plany, rozważamy różne warianty, a na końcu, jak przychodzi co do czego, to na przeszkodzie staje 1000 barier uzasadniających opóźnienia, brak konsekwencji i nieumiejętność  osiągania celów. Kto stoi w tym samym miejscu, nie zmienia się, nie rozwija się, nie jest silniejszy tylko coraz słabszy. Nie wolno nam stać w miejscu!
 

Dziękuję bardzo za uwagę.