Wystąpienie szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisława Kozieja, Sejm RP, 19 czerwca 2013 r.
Panie Marszałku!
Wysoka Izbo!
Chciałbym na wstępie podziękować za tę w większości bardzo merytoryczną debatę nad ważnym problemem dotyczącym doskonalenia systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi. Bardzo cieszy mnie też to, że w zasadzie wszyscy zgadzają się z tym, że ten system powinien być doskonalony, że powinny być w nim dokonane zmiany. Różnimy się nieco w detalach, szczegółach.
Najważniejszą sprawą jest kwestia konstytucyjności, o której dużo tutaj mówiono. Jeżeli chodzi o Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, naszych prawników, prawników ze struktur kancelarii prezydenta, o opinie i ekspertyzy, które pozyskaliśmy również od konstytucjonalistów, to nie mamy zastrzeżeń ani wątpliwości co do konstytucyjności proponowanego rozwiązania. Nie ma takich wątpliwości również pan prezydent. Rozumiem, że są różnice zdań wśród ekspertów, prawników. Jeśli taka jest wola któregokolwiek z klubów, to te dylematy zostaną rozstrzygnięte przez Trybunał Konstytucyjny, który stanowi najwłaściwsze forum do tego, aby ten problem został rozwiązany. Jestem przekonany, że Trybunał Konstytucyjny uzna zgodność proponowanych rozwiązań z konstytucją. A więc jeśli jest to poza możliwością rozstrzygnięcia przez nas, proponuję zastanowić się nad kwestiami merytorycznymi. Uznajmy, że kwestię konstytucyjności rozstrzygnie Trybunał Konstytucyjny.
Co ze spraw merytorycznych, poza wątpliwościami konstytucyjnymi, budzi państwa wątpliwości? Chciałbym odnieść się do kwestii merytorycznych, pomijając aspekt konstytucyjności.
Po pierwsze, pan poseł Jach słusznie poruszył problem tego, jaki będzie praktyczny wyraz tej zmiany, czy rzeczywiście zobaczy, przekona się, że wodzów będzie mniej niż Indian, że liczba wodzów się zmniejszy. Uważam, że po 1 stycznia, jeśli ta ustawa wejdzie w życie, najbardziej widoczną odpowiedzią, praktyczną, na wątpliwość pana posła będzie liczba tych najstarszych wodzów, bo dzisiaj głównych wodzów, najstarszych, jest 7, a gdy wejdzie w życie ustawa, będzie ich tylko 3, czyli liczba najstarszych wodzów zmniejszy się o więcej niż połowę.
Chcę też zwrócić uwagę na to, że pan prezydent konsekwentnie uważa, iż należy zmniejszyć liczbę wodzów. Myślę, że można będzie to dostrzec chociażby w czasie – tak zakładam, bo pan prezydent nam obu, z panem ministrem, stawia takie zadanie – nominacji generalskich. Jedni generałowie odchodzą, drudzy przychodzą, więc proces ten musi być widoczny w praktyce. Sądzę, że będzie można dostrzec praktyczne wyrazy realizacji tej zasady.
Druga sprawa, moim zdaniem bardzo ważna, bardzo istotna, poruszona została przez posła Wziątka. Dlaczego w ogóle ta reforma jest wprowadzana, skąd ona się wzięła? Pan poseł próbuje stworzyć wrażenie, że wzięła się ona z kapelusza, że ktoś usiadł parę miesięcy temu i pomyślał: bach, robimy reformę, wprowadzamy takie struktury. Chcę zatem odesłać tych z państwa, którzy chcieliby zapoznać się z tym głębiej, do różnych debat, dyskusji toczonych na ten temat nie tylko w Siłach Zbrojnych, ale i wśród ekspertów i specjalistów przez wiele ostatnich lat. Pan poseł sam przywoływał problem różnych pomysłów i koncepcji zmian w systemie dowodzenia, chociażby nieszczęśliwy, rzeczywiście, pomysł przenoszenia Dowództwa Wojsk Lądowych. Na ten temat od dawna dyskutuje się w Siłach Zbrojnych i wśród ekspertów, nie pojawiło się to teraz. To po drugie.
Jakie są słabości dotychczasowego systemu? Można wymienić długą listę. Nie chcę przekształcić swojego wystąpienia w wykazywanie słabości obecnego systemu dowodzenia, bo o tym rozmawialiśmy chociażby na spotkaniach, które organizowałem. Dziękuję panu posłowi Jachowi za przypomnienie. Organizowałem spotkania konsultacyjne w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego z różnymi ekspertami, środowiskami, klubami parlamentarnymi, na których o tych sprawach bardzo szczegółowo, konkretnie mówiliśmy. Państwo posłowie z Sojuszu Lewicy Demokratycznej też w tych rozmowach uczestniczyli. Rozmawialiśmy o tym, więc chciałbym, żeby nie sprawiać jednak takiego wrażenia, że wzięło się to znikąd. Wymienię przynajmniej parę kwestii.
Pierwsza sprawato słabość związana ze skupieniem w ręku jednego, najwyższego wojskowego, czyli szefa sztabu, wszystkich kompetencji: planowania, organizowania, realizacji, sprawozdawania ministrowi itd.
Sprawa Dowództwa Operacyjnego.Bardzo słusznie i dobrze, że ono powstało, ale już od dłuższego czasu widać, że Dowództwo Operacyjne ma za słabe kompetencje. Powstało ono – słusznie pan przypomniał – na potrzeby doraźne, misji, kierowania operacją w Iraku, ale przez ten czas pojawiło się wiele kwestii.
Któryś z panów posłów mówił o spotkaniu w Dowództwie Operacyjnym, na którym mówiono o tym, jakie oni mają jeszcze nierozwiązane problemy. Istnieje więc konieczność wzmocnienia, poszerzenia kompetencji tego dowództwa operacyjnego, to nie ulega wątpliwości.
Największą słabością obecnego Dowództwa Operacyjnego jest to, że zajmuje się ono tylko misjami zagranicznymi, a przecież – co do tego wszyscy chyba się zgodzimy – pierwszą, podstawową i najważniejszą odpowiedzialnością Sił Zbrojnych jest obrona swojego kraju. Kto ma tę obronę kraju prowadzić, kto ma dowodzić, jeśli nie Dowództwo Operacyjne? Dzisiaj nie ma ono takich kompetencji. Proszę państwa, w sensie merytorycznym nie ulega wątpliwości, że istnieje potrzeba wzmocnienia funkcji dowodzenia operacyjnego, i bardzo apelowałbym o właśnie takie merytoryczne podejście.
Cały czas patrzę zwłaszcza na klub Sojuszu Lewicy Demokratycznej, bo w istocie rzeczy ostał się ten klub jako prawie jedyny nieprzyjmujący argumentów merytorycznych. Rozumiem bowiem argumenty konstytucyjne, różnimy się, natomiast rozstrzygnie Trybunał Konstytucyjny. Jednak co do meritum prawie się zgadzamy. Trochę się dziwię, że państwo chcą to odrzucić. Rozumiem, że chcecie skierować do Trybunału Konstytucyjnego, natomiast nie rozumiem – naprawdę nie rozumiem – argumentów co do meritum, bo merytoryczne argumenty, o których rozmawiamy, są prawie oczywiste.
Trzecia sprawa, o której wspominali już tutaj pan marszałek Dorn i pan minister obrony narodowej. Chodzi o to, że istnienie różnych i niepołączonych dowództw rodzajów Sił Zbrojnych skutkuje właśnie rozwojem systemów dowodzenia zróżnicowanych technicznie, które nie mogą ze sobą współdziałać, nie mogą prowadzić wspólnych operacji. Czy państwo – zwracam się cały czas do panów posłów – nie możecie przekonać swoich kolegów w klubie, że jednak dzisiaj operacje muszą być połączone? Dzisiaj same Wojska Lądowe nie będą broniły Rzeczypospolitej, a Marynarka Wojenna pozostanie sama sobie, podobnie jak lotnictwo. Muszą one działać razem. Jeżeli mają one różne systemy dowodzenia i łączności, to jak będą razem działać? Bardzo proszę o przekonanie swoich kolegów i koleżanek w klubie do tego typu argumentów merytorycznych.
Sprawa czwarta:system dowodzenia na czas pokoju i wojny. Proszę państwa, czy nie uznajecie za słabość fundamentalną tego, co mamy dzisiaj, czyli że w razie wojny, gdyby, odpukać oczywiście, wybuchła wojna, dopiero improwizowalibyśmy system dowodzenia Siłami Zbrojnymi na potrzeby wojny, że wszystkie struktury, które są dzisiaj, byśmy zmieniali, że Sztab Generalny dzielilibyśmy na kawałki: ci dowodzą, ci planują, tamci coś robią, wszystko w rozsypce i na nowo się organizuje? Czy do państwa nie przemawia ten argument, że trzeba ujednolicić w sensie modelowym system dowodzenia Siłami Zbrojnymi, który jest potrzebny w czasie wojny? Te wszystkie zalążki muszą być już w czasie pokoju. To jest istota tej reformy i tej ustawy, której państwo nie chcecie przyjąć, zresztą nie wiem, dlaczego. Apeluję, byście przyjęli chociaż ten argument. Można mówić jeszcze o szeregu innych, ale nie będę rozwijał tego wątku.
Teraz jeszcze jedna kwestia, moim zdaniem fundamentalna.Czy musimy wyznawać filozofię, że poprawiamy się i doskonalimy się dopiero wtedy, kiedy popełnimy błędy, kiedy wydarzy się coś złego? Tak rozumiem pytania pana posła Wziątka. Co jest złego, że musimy zmieniać? Może jednak podchodźmy do tego inaczej, zwłaszcza w sprawach wojskowych. Może ktoś ma te systemy dobrze zorganizowane i fantastycznie u niego funkcjonują. Nie czekajmy aż u nas zacznie skrzypieć, rdzewieć i się psuć, tylko zróbmy tak, jak jest w przypadku innych modeli. Proszę państwa, są takie modele, które chcemy także tutaj wprowadzić. To są modele dwóch najlepszych systemów wojskowych, jakie zna dzisiaj świat: model NATO i model Stanów Zjednoczonych. To są dwa modele najbardziej doświadczonych systemów wojskowych, najbardziej doświadczone w sensie bojowym, operacyjnym, prowadzące bez przerwy operacje, modele na wskroś stosowane w systemach demokratycznych. Dlaczego mamy nie skorzystać z tych modeli, które już od wielu, wielu lat funkcjonują? Przypomnę, że chcemy wprowadzić identyczny model jak w NATO. W NATO jest szef Komitetu Szefów Sztabów, który nie dowodzi, nie podlegają mu dowódcy, i są dwa dowództwa strategiczne. Czy panowie posłowie tego nie wiedzą i nie widzą? Są dwa dowództwa: dowództwo strategiczne ds. operacji w Mons i dowództwo ds. transformacji w Norfolk. Co my proponujemy? Otóż dowództwo operacyjne, dowództwo generalne i Sztab Generalny, który nie dowodzi. Przecież to jest czysty model NATO-wski.
Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, to przyniosłem amerykańską doktrynę Sił Zbrojnych. Co w niej jest napisane? Otóż tutaj jest opisany system dowodzenia w Stanach Zjednoczonych. Jeżeli system NATO-wski w nowej strukturze funkcjonuje już ponad 10 lat i ma z tego punktu widzenia doświadczenia, to ten amerykański funkcjonuje już ponad 25 lat, od 1986 r. Jak on wygląda, panowie posłowie? Otóż jest tu napisane dosłownie, że prezydent kieruje Siłami Zbrojnymi wspólnie z sekretarzem obrony w dwóch pionach łańcuchów dowodzenia: operacyjnym, poprzez dowódców bojowych na teatrach działań, i drugim, czyli przygotowawczym, a więc poprzez ministrów do spraw poszczególnych rodzajów Sił Zbrojnych i rodzaje Sił Zbrojnych.
(Głos z sali: Aż tyle?)
My nie jesteśmy Ameryką, żeby mieć tyle. Chodzi o model, o istotę, o te dwa łańcuchy dowodzenia: jeden operacyjny, a drugi przygotowawczy. Czy państwo nie chcecie skorzystać z doświadczeń najważniejszych, najbardziej udoskonalonych, unowocześnionych i sprawdzonych w praktyce systemów wojskowych? Mam pytanie do państwa: Dlaczego?
Było też pytanie pana posła Łuczaka, na które nie jestem w stanie odpowiedzieć. Co będzie, gdy prezydent i rząd będą znowu z innych opcji? Ta ustawa nie dotyczy zmian ustroju konstytucyjnego. To jest nasz ustrój konstytucyjny, tak że na to pytanie ta ustawa, niestety, nie daje żadnej odpowiedzi. To jest kwestia konstytucji.
Na zakończenie jeszcze jedna kwestia, o której mówił już pan minister Siemoniak. Szkoda, że nie ma pana marszałka Dorna. Rozglądam się, ale nie ma. Kwestia wskazania osoby przewidzianej do mianowania na naczelnego dowódcę jest rzeczywiście jednym z najważniejszych praktycznych rozwiązań, które w tej ustawie chcemy wprowadzić, z punktu widzenia przygotowania kraju do obrony. Otóż konstytucja, niestety, nie daje możliwości wyznaczenia tego dowódcy zawczasu, a powinien być on wyznaczany zawczasu i wstępować w swoje obowiązki dopiero w czasie wojny. Niestety, konstytucja mówi dosyć wyraźnie, że powołuje się go na czas wojny. Jednak możemy wskazać osobę, która będzie powołana na to stanowisko, i to chcemy poprzez tę ustawę wprowadzić.
Pan marszałek Dorn pytał, jeżeli będzie wskazywana, to jak będzie odwskazywana. Gdyby była taka potrzeba, wola premiera i prezydenta, że chcą go zmienić, to po prostu wskażą następną osobę, tak to sobie wyobrażam. Ale słuszne jest, w zupełności zgadzam się z ministrem obrony narodowej, warto doprecyzować kompetencje, może nie tyle kompetencje, bo ta osoba nie powinna mieć żadnych kompetencji dowódczych w czasie pokoju, dopóki nie zostanie naczelnym dowódcą, ale jej obowiązki, a ona ma się szkolić, przygotowywać, uczestniczyć, bo to będzie jedna z osób funkcyjnych, które są w systemie dowodzenia. Najprawdopodobniej prezydent z premierem zgodzą się, że to powinien być dowódca operacyjny, jak słusznie państwo zauważają, chociaż tego im ustawa nie może nakazać. To będzie osoba funkcyjna, która wykonuje swoje normalne obowiązki, a dodatkowo będzie musiała się przygotowywać do spełniania tej funkcji, gdy zostanie powołana. Była tu mowa o strategicznym przeglądzie bezpieczeństwa narodowego, w rekomendacjach tego przeglądu m.in. jest rekomendacja przygotowania ustawy o zintegrowanym systemie kierowania bezpieczeństwem narodowym, gdzie przewidywaliśmy doprecyzowanie kompetencji zarówno naczelnego dowódcy, jak i osoby wskazywanej na naczelnego dowódcę, jeśli to rozwiązanie zostanie przyjęte przez parlament. Możemy to zrobić poprzez nowelizację ustawy o stanie wojennym, nie czekając, aż opracujemy kompleksowo ustawę o zintegrowanym systemie kierowania bezpieczeństwem narodowym. Tu rozwiązania są przygotowane. Myślę, że dobrze by było, bardzo apelowałbym o to, i prosił, do pana posła Wziątka i pana posła Zaborowskiego, abyście panowie spróbowali przekonać jeszcze swoich kolegów w klubie do wycofania tego wniosku, bo naprawdę wydaje mi się, że jest niedobrym sygnałem, tak Bogiem a prawdą, że w takich sprawach, jak wojsko, dwa skrajne ugrupowania na lewo i na prawo głosują przeciw, a cały racjonalny środek nie jest przeciw temu. To jest odzwierciedlenie politycznego myślenia. Dla mnie jako niepolityka jest to niedobry sygnał. Dlatego bardzo bym prosił, aby być może przemyśleć jeszcze raz tę decyzję, zwracam się zwłaszcza do klubu SLD.
Dziękuję bardzo, panie marszałku.