Zapalili znicze na miejscu katastrofy
24 stycznia wieczorem Prezydent RP Lech Kaczyński zapalił znicz na miejscu katastrofy wojskowego samolotu CASA, który dzień wcześniej rozbił się w okolicach Mirosławca. Prezydentowi towarzyszył zastępca Szefa BBN, gen. dyw. Roman Polko.
Prezydent poinformował, że przychyli się do wniosków Ministerstwa Obrony Narodowej dotyczących pośmiertnych awansów oraz odznaczeń państwowych dla żołnierzy, którzy zginęli w katastrofie.
W czasie spotkania z kadrą i przedstawicielami służb ratowniczych w Mirosławcu, Prezydent podkreślił, że poprzez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego będzie szczegółowo interesował się przyczynami katastrofy. Nie zapomni również o pomocy dla Rodzin ofiar. Prezydent mówił:
- Biuro Bezpieczeństwa Narodowego zostało zobowiązane do utrzymania stałego kontaktu, bo jednym z zadań Prezydenta jako głowy państwa jest ewentualna – mam nadzieję, że to nie będzie w ogóle potrzebne – działalność interwencyjna, gdyby w jakichś sprawach nie było tak, jak być powinno. Tego się oczywiście podejmuję, poprzez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
Lech Kaczyński zapewnił, że będzie monitorował sprawę mieszkań w których pozostały wdowy. Polegli żołnierze korzystali bowiem m. in. z mieszkań służbowych.
Podczas spotkania z dziennikarzami Prezydent mówił, o pomocy w zdobyciu pracy dla wdów, które często wcześniej nie pracowały. Mowa była również, o stypendiach naukowych dla dzieci tragicznie zmarłych żołnierzy.
- Wrócę tutaj w ciągu dwóch miesięcy, wtedy będziemy mogli porozmawiać o tym, jak ta pomoc jest realizowana – powiedział Prezydent.
- Tę tragedię przeżyłem bardzo osobiście. Z oficerami, którzy zginęli, spotykałem się przy różnych okazjach. 20 października 2007 r. brałem udział w uroczystości wręczenia sztandaru 40 eskadrze lotnictwa taktycznego w Świdwinie, wtedy ostatni raz rozmawiałem z gen. bryg. Andrzejem Andrzejewskim i płk Jerzym Piłatem, którzy zginęli pod Mirosławcem – mówił żołnierzom gen. Polko.
- Jak wiadomo, dzisiaj odbyła się msza za dusze Ofiar, ale musiałem dokonać wyboru – albo przylatuję tutaj, a wydaje mi się, ze powinienem tutaj przylecieć, albo być na Mszy Świętej. Modliliśmy się na miejscu katastrofy przed czterdziestoma czy czterdziestoma pięcioma minutami - powiedział Prezydent RP Lech Kaczyński.