Witold Waszczykowski o expose Radosława Sikorskiego: minister przespał ostatni rok - Wydarzenia - Biuro Bezpieczeństwa Narodowego

Newsweek.pl: Jak pan ocenia wystąpienie ministra Radosława Sikorskiego na temat polskiej polityki zagranicznej?
Witold Waszczykowski: Z zaskoczeniem przyjąłem to, że minister przedstawił te same priorytety, które były prezentowane przed rokiem. To by oznaczało, że minister był w ostatnim roku zajęty innymi sprawami, bo nie chce mi się wierzyć, że przespał ten rok. Bo świat przez rok radykalnie się zmienił. Mamy fundamentalną zmianę polityki zagranicznej USA. Stany Zjednoczone już inaczej patrzą na świat, nie w kontekście wschód-zachód, ale północ-południe. Rola naszego regionu zmalała do minimum. Mamy też do czynienia z bardzo asertywną polityką Rosji. I mamy wreszcie negatywne trendy w Unii Europejskiej - powrót do pewnych egoistycznych praktyk, a także próbę podziału Unii. Wreszcie mamy zamieszanie w Sojuszu, który dyskutuje nad nową koncepcja strategiczną. Nasze postulaty, by poprawić status bezpieczeństwa naszego regionu nie są podzielane.

Newsweek.pl: Chce pan powiedzieć, że minister Sikorski nie przedstawił żadnego remedium na te problemy?
Witold Waszczykowski: Tak, w dalszym ciągu prowadzimy politykę zaściankową, koncentrując się na wizerunku. Natomiast przestaliśmy być graczem europejskim i transatlantyckim. Przestano się z nami liczyć.

Newsweek.pl: Pojawiają się jednak opinie, że Polska znaczy w Unii Europejskiej coraz więcej. Pan się z tym nie zgadza?
Witold Waszczykowski: Nie zgadzam się, bo nie ma na tę tezę żadnych dowodów. Owszem, dostaliśmy nagrodę pocieszenia w postaci funkcji szefa Parlamentu Europejskiego dla Jerzego Buzka, natomiast nie ma nas w innych gremiach decyzyjnych. Minister Sikorski wycofuje się też z wielu ważnych spotkań w Unii Europejskiej. Nie wiem, jak można mówić o wykorzystywaniu doświadczeń Hiszpanii, jak on do tej Hiszpanii nie jeździ. Słynne spotkanie w Cordobie odbyło się bez niego.

Newsweek.pl: Mówi pan, że USA zmieniają swoją politykę. Ale na to przecież nie mamy wpływu.
Witold Waszczykowski: Jeszcze kilka lat temu partycypowaliśmy w wielu amerykańskich inicjatywach, takich jak wojna w Iraku czy tarcza antyrakietowa. Z wielu płaszczyzn współpracy z USA sami się wycofaliśmy. A umowy o budowie tarczy nawet nie ratyfikowaliśmy. Teraz minister mówi, że polityka bezpieczeństwa Unii Europejskiej jest ważna. W takim razie bardzo zaskakujące jest, że wycofujemy się w tym roku z Bałkanów, o czym minister nawet nie wspomniał.

Newsweek.pl: Mówi pan, że Rosja prowadzi politykę „bardziej asertywną”. Są jednak ostatnio sygnały świadczące o czymś przeciwnym.
Witold Waszczykowski: Proszę podać przykłady.

Newsweek.pl: Wszystkie symboliczne gesty, choćby sprawa obchodów katyńskich, zaproszenie Polski na defiladę do Moskwy.
Witold Waszczykowski: Zupełnie inaczej to odbieram. Rosja walczy w tej chwili o nowy podział w Europie. Chce doprowadzić do podziału Unii i podziału NATO. Zabiega o to, by odzyskać wpływy na obszarze bloku wschodniego. Walczy o nową architekturę bezpieczeństwa, skutecznie walczy z tarczą USA, marginalizuje unijną politykę tzw. partnerstwa wschodniego. Gest katyński należy rozumieć w tym właśnie kontekście. To gest w kierunku Europy i świata, pokazujący: stać nas na to, by pojechać do Katynia i dać minimalną satysfakcję Polakom, by nie mogli kwestii katyńskiej rozgrywać.

Newsweek.pl: Czy w takim razie prezydent Lech Kaczyński nie powinien 9 maja jechać do Moskwy?
Witold Waszczykowski: To jest zupełnie inna kwestia. Ja bym tego nie łączył. Jeśli pobyt prezydenta będzie zagwarantowany w sposób godny, nie ma żadnego powodu, by nie jechał. Ale oczywiście decyzja należy do prezydenta.

Źródło: www.newsweek.pl