Stosunki Międzynarodowe - wywiad z Szefem BBN nt. polskiej polityki bezpieczeństwa, Sił Zbrojnych RP i relacji NATO-Rosja - Wydarzenia - Biuro Bezpieczeństwa Narodowego

25.02.2011

Stosunki Międzynarodowe - wywiad z Szefem BBN nt. polskiej polityki bezpieczeństwa, Sił Zbrojnych RP i relacji NATO-Rosja

Zachęcamy do przeczytania wywiadu z ministrem Stanisławem Koziejem, szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego na temat priorytetów polskiej polityki bezpieczeństwa, zadań dla Sił Zbrojnych RP, relacji z Federacją Rosyjską oraz przyszłości NATO, udzielonego redakcji Stosunków Międzynarodowych.

Niektóre kraje, jak Wielka Brytania czy Kanada, już wyznaczyły w miarę dokładny termin wycofania się z Afganistanu. Kiedy możemy realnie spodziewać się, że nasi żołnierze opuszczą to nieprzyjazne państwo?

Natowscy uczestnicy operacji ISAF kierują się w pierwszej kolejności strategią działania przyjętą na szczycie Sojuszu w Lizbonie w listopadzie 2010 roku. W skrócie, strategia ta zakłada, że do 2014 roku zakończyć ma się proces przekazywania Afgańczykom przez ISAF odpowiedzialności za zapewnianie bezpieczeństwa na poziomie poszczególnych prowincji. Poza tym ani Wielka Brytania, ani Kanada oficjalnie nie określiły póki co końcowej daty ich obecności w Afganistanie. Kanadyjczycy realizują jedynie podjęty niemal dwa lata temu plan zmiany charakteru aktywności w ISAF, wycofując swój kontyngent bojowy z końcem 2011 roku, ale równocześnie wzmacniając zaangażowanie w szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa (planują wysłanie do Afganistanu 900 wojskowych doradców!).

Wiele państw NATO podało przybliżony moment rozpoczęcia procesu redukcji ich kontyngentów w ISAF. Tak zrobili Niemcy, Francuzi, Włosi, a także sami Amerykanie. Dla wszystkich sojuszników krańcową datą ich obecności (o różnym charakterze) w ramach ISAF na afgańskim teatrze działań pozostaje póki co rok 2014. Także i Prezydent RP Bronisław Komorowski konsekwentnie deklaruje, że Polska będzie dążyć do znaczącej redukcji PKW (przy jednoczesnej zmianie charakteru naszej obecności w Afganistanie) do końca 2012 roku. Chcielibyśmy, aby w latach 2013-2014 Polacy zajmowali się już wyłącznie szkoleniem afgańskich sił bezpieczeństwa, bez prowadzenia kinetycznych operacji bojowych. Po 2014 roku ewentualna obecność polskich wojskowych w Islamskiej Republice Afganistanu (np. w roli trenerów, instruktorów i szkoleniowców) mogłaby odbywać się na zasadach dwustronnej umowy z rządem afgańskim.

NATO zwiększa zaangażowanie militarne w rejonie Somalii, gdzie obok Unii Europejskiej zwalcza piratów. Czy zdaniem Pana Ministra Polska powinna aktywnie włączyć się w operację "Atalanta" (UE) lub "Ocean Shield" (NATO) desygnując okręty wojenne?

Polska aktywnie uczestniczy w działaniach NATO i UE w zwalczaniu piractwa. Warto wspomnieć chociażby o naszym udziale w operacji Active Endeavour. Choć nie wysłaliśmy żadnego okrętu w ramach misji Atalanta, to przedstawiciele Sił Zbrojnych RP pracują w sztabie operacji w Northwood (EU NAVFOR Operational Headquarters). Generalnie uważam, że aktywne uczestnictwo w operacjach NATO i UE jest pożądane, ponieważ przyczynia się do wzrostu międzynarodowej pozycji Polski. Dodatkowo, zwalczanie piractwa jest istotne dla bezpieczeństwa RP, gdyż jest ono zagrożeniem dla szlaków żeglugowych po których pływają polskie statki i załogi. Nasz udział w operacjach morskich jest jednak ograniczony możliwościami Marynarki Wojennej RP.

Jak ocenia Pan nową koncepcję strategiczną NATO? Czy większe skoncentrowanie się na operacjach ekspedycyjnych kosztem obrony przed zagrożeniami konwencjonalnymi jest zgodne z polską racją stanu?

W interesie Polski jest, aby NATO nie zaniedbało swojej podstawowej funkcji, jaką jest kolektywna obrona terytoriów swoich członków. Z tego punktu widzenia pozytywnie oceniam koncepcję lizbońską, która stanowi rozsądny kompromis między potrzebami wynikającymi z artykułu V, a działaniami ekspedycyjnymi. Zwracam uwagę, że artykuł V został poważnie wzmocniony poprzez wpisanie do koncepcji mechanizmów implementacyjnych: planowania ewentualnościowego, ćwiczeń i manewrów oraz wzmacnianie obecności NATO w poszczególnych państwach Sojuszu.

Pewien niedosyt można jedynie odczuwać w zakresie infrastruktury obronnej, która jest podstawowym elementem zdolności Sojuszu do odpierania ewentualnych ataków z zewnątrz, a wobec której konkretnych planów przyszłościowych nie udało się do końca wykrystalizować. Warto podkreślić, że Polska nie sprzeciwia się zaangażowaniu poza obszarem traktatowym. Uważam, że kompleksowe zagrożenia XXI wieku będą wymagać od państw europejskich także działań zewnętrznych. Tym niemniej, będziemy pilnować, aby Sojusz zachował zdolności do obrony państw członkowskich, bez względu na fakt, że zagrożenie atakiem konwencjonalnym na którekolwiek z państw NATO jest obecnie minimalne.

Jak podała w grudniu agencja informacyjna RIA, Rosja zdecydowała się rozmieścić rakiety Iskander w Obwodzie Kaliningradzkim i grozi dodatkowym rozmieszczeniem jeśli nie dojdzie do porozumienia z NATO w sprawie obrony przeciwrakietowej. Jak ocenia Pan Minister tę kwestię? Czy to nie dowód na poparcie tezy, że Rosja niezmiennie prowadzi politykę imperialną?

Zalecałbym ostrożne podejście do tego typu informacji. Należy pamiętać, że deklaracje mogą być elementem rozgrywki międzynarodowej, formą nacisku na partnerów. Uważam, iż jest to bardziej walka informacyjna z Zachodem, a nie realna groźba użycia siły. Rosja ma niewątpliwie swoje interesy bezpieczeństwa, które w niektórych punktach (np. rozmieszczenie w państwach Europy Środkowo-Wschodniej infrastruktury natowskiej) są sprzeczne z naszymi. Powinny one być przedmiotem dialogu, a nie jednostronnych deklaracji. Niezbędnye jest zdawanie sobie sprawy z faktu, iż Rosja w dalszym ciągu niechętnie patrzy na amerykańskie plany budowy tarczy antyrakietowej, które ocenia jako wymierzone w nią bezpośrednio lub też jako czynnik ograniczający jej własny potencjał rakietowy. Problemy i nieporozumienia tego typu trwać będą do czasu, aż uda się wypracować na linii NATO-Rosja swego rodzaju konsensus co do polityki rakietowej obu stron.

Pozytywnie z kolei oceniam rezultaty szczytu w Lizbonie odnoszące się do stosunków NATO z Federacją Rosyjską. Określone zostały obszary, w których możemy współpracować. Uważam, że następne miesiące pokażą intencje i możliwości działań obu stron. Jednym z punktów spornych może stać się obrona przeciwrakietowa. Dla Polski jasne jest, że możemy mówić o współpracy dwóch niezależnych systemów (natowskiego i rosyjskiego), a nie o budowie jednej architektury. Takie stanowisko prezentują także Stany Zjednoczone. Warunki stawiane przez stronę rosyjską, czyli tzw. sektorowa odpowiedzialność i uzyskanie wpływu na kształt systemu i jego późniejsze użycie, świadczą o innym pojmowaniu zakresu współpracy. Mam jednak wciąż nadzieję, że Sojuszowi uda się wypracować ramy porozumienia z Federacją Rosyjską. Musi się to jednak odbywać w warunkach poszanowania interesów zarówno państw członkowskich NATO, jak i Rosji, a także na zasadach wzajemności i przejrzystości. Droga do porozumienia wiedzie poprzez rozwiewanie wzajemnych obaw i stopniową, systematyczną budowę zaufania.

Jak zdaniem Pana Ministra będą faktycznie układać się relacje pomiędzy Rosją a NATO w nadchodzących latach? Czy realny jest pomysł, podnoszony przez wielu ekspertów, iż Rosja może nawet dołączyć do NATO?

Jak już wspomniałem, chcę wierzyć, że stosunki te ułożą się dobrze. Uznając za fakt rozbieżność interesów bezpieczeństwa w niektórych kwestiach, warto mimo to promować współpracę w obszarach wzajemnego zainteresowania, takich jak walka z terroryzmem, ocena zagrożeń czy proliferacja broni masowego rażenia. Rosja powinna być coraz ważniejszym partnerem NATO w polityce bezpieczeństwa. Bardzo wiele zależeć jednak będzie od intencji władz w Moskwie.

Co do członkostwa Federacji Rosyjskiej w Sojuszu: choć teoretycznie jest to możliwe w odległej przyszłości, to wątpię by Rosja chciała stać się częścią NATO. Należy pamiętać, że członkostwo w Sojuszu wiąże się nie tylko z profitami i uzyskaniem prawa współdecydowania. Oznacza także wprowadzenie odpowiednich procedur, przejrzystość sił zbrojnych oraz wymianę informacji. Współczesne NATO to również, a może przede wszystkim, wspólnota wartości. Z pewnością proces ścisłego zbliżenia Europy Zachodniej i Rosji wymagałby przezwyciężenia wielu uprzedzeń i stereotypów, po obu stronach. Wydaje się, że to kwestia dziesięcioleci, nie lat. Trzeba też zdawać sobie sprawę z faktu, iż wstąpienie Rosji do NATO będzie oznaczało fundamentalną transformację tego drugiego. Można to zobrazować w ten sposób, iż przyjęcie Federacji Rosyjskiej do Sojuszu spowoduje zanik tej organizacji w formie, jaką znamy dzisiaj. Nowa sytuacja geopolityczna będzie wymagała dokonania zasadniczej zmiany podejmowanych przez NATO celów oraz sposobów ich realizacji.

Francja sprzedała niedawno Rosji desantowce typu Mistral. Jak zdaniem Pana Ministra wpływa to na bezpieczeństwo Polski i czy nie jest to aby złamanie solidarności sojuszniczej w ramach NATO, gdy sprzedaje się ofensywną broń potencjalnemu agresorowi?

Ta transakcja budzi zaniepokojenie państw bałtyckich oraz partnerów i członków NATO w basenie Morza Czarnego i Kaspijskiego. Z polskiego punktu widzenia ważne jest to, by uniknąć w przyszłości występowania wewnątrz NATO otwartych sporów co do zakresu współpracy zbrojeniowej z Rosją. Zgodnie z nową koncepcją strategiczną, Sojusz nie traktuje Moskwy jako wroga. Nie musi to jednak oznaczać, że udostępnia jej wszystkie, nawet najnowocześniejsze systemy uzbrojenia produkowane w państwach NATO. Należy jako minimum dążyć do wprowadzenia zasady wczesnej wymiany informacji w tym zakresie między państwami członkowskimi. Umożliwi to np. ocenę wpływu dostaw konkretnych typów uzbrojenia lub technologii do Rosji na poziom bezpieczeństwa regionalnego i globalnego.

Problem Mistrali to rzeczywiście przede wszystkim problem wewnątrzsojuszniczy. Wprowadzenie Mistrali na Bałtyk i Morze Czarne niewątpliwie zmieni stosunek sił na tych akwenach. NATO będzie musiało jakoś to zrównoważyć. Jeśli więc Francja zadeklaruje swój udział w równoważeniu przez przeznaczenie swoich sił do uwzględnienia ich w planach operacyjnych na tych morzach, problemu nie będzie. Jeśli nie – to z pewnością sama sprzedaż Mistrali pozostanie czymś kontrowersyjnym. Mówiąc obrazowo: jeśli Francja część rosyjskich pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży Mistrali przeznaczy na zrównoważenie bezpieczeństwa na Bałtyku i Morzu Czarnym, nikt w NATO nie powinien mieć o to pretensji.

Na marginesie – widać wyraźnie, że kryzys ekonomiczny wpływa na bezpieczeństwo Europy. Z jednej strony powoduje, że środki przeznaczane na obronę maleją, z drugiej zaś zmusza przemysły obronne państw natowskich do poszukiwania rynków zbytu. Czynnik ten z pewnością miał duże znaczenie w tej transakcji.

Jak wynika z informacji Wikileaks, NATO bardzo niechętnie chce na siebie przyjąć zobowiązanie do obrony Litwy, Łotwy i Estonii w razie wojny, nie chcąc opracować konkretnych planów operacyjnych. Czy zdaniem Pana Ministra nie jest to dowód na poparcie tezy, że w razie wojny nie moglibyśmy liczyć na realną pomoc militarną ze strony NATO?

To radykalna teza, oparta na wątłych przesłankach. Absolutnie nie widzę takiego zagrożenia. Ujawnione depesze są wycinkiem rzeczywistości i niekoniecznie odzwierciedlają też aktualny stan rzeczy. Trudno na ich podstawie przesądzać o tak istotnych sprawach jak bezpieczeństwo Polski. Członkostwo w NATO jest jednym z głównych zewnętrznych filarów naszego bezpieczeństwa (pamiętajmy, że najważniejszym jest nasz narodowy filar, w postaci własnego potencjału obronnego). Zasada zbiorowej obrony (słynny artykuł V), została wzmocniona, a nie osłabiona w Lizbonie. Obejmuje to także planowanie ewentualnościowe, chociaż tę akurat kwestię niekoniecznie należy ze szczegółami omawiać publicznie. Sojusz wojskowy powinien strzec swoich sekretów. Chciałbym natomiast przypomnieć, że sojuszniczy plan ewentualnościowy dla Polski był przedmiotem posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego 20 stycznia bieżącego roku.

Rozmawiał Robert Czulda
 

 

Źródło: www.stosunki.pl