Szef BBN: Na początek będzie jedna bateria - Wydarzenia - Biuro Bezpieczeństwa Narodowego

09.08.2012

Szef BBN: Na początek będzie jedna bateria

Zachęcamy do przeczytania wywiadu Łukasza Kłosa z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego ministrem Stanisławem Koziejem, który ukazał się w dzisiejszym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego". Rozmowa dotyczyła budowy polskiej tarczy antyrakietowej.

Prezydent Bronisław Komorowski opowiedział się za aktywnym włączeniem Polski w budowę systemu obrony antyrakietowej. Skąd ta presja teraz, gdy zanosi się na pogorszenie sytuacji finansowej państwa?
Przede wszystkim trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego w ogóle ten projekt jest istotny dla naszego kraju. Są dwa główne powody. Pierwszy to zwykłe, najlogiczniejsze potrzeby operacyjne związane z ewolucją środowiska walki zbrojnej. Drugi związany jest z zobowiązaniami sojuszniczymi.

Obie kwestie brzmią dla przeciętnego obywatela równie abstrakcyjnie.
Już od dłuższego czasu wyraźnie widać, że dzisiejsza walka zbrojna to walka prowadzona za pomocą rakiet. Dziś lotnictwo rzadziej atakuje bombami, ale przede wszystkim rakietami. Jeżeli spojrzymy z tego punktu widzenia, to dobrze zrozumiemy, że wojsko, które nie potrafi sobie radzić z atakiem rakietowym, jest po prostu wojskiem bezwartościowym. Prawdę powiedziawszy, szkoda byłoby wówczas wydawać na nie pieniądze publiczne. To jest właśnie ta konieczność operacyjna.

Jesteśmy członkiem NATO. Wydawałoby się więc, że powinniśmy czuć się bezpiecznie.
Właśnie z zobowiązań sojuszniczych wynika nasze zaangażowanie w ten projekt. Zgodnie z decyzjami podjętymi na szczycie NATO w Lizbonie oraz Chicago budowany jest spójny system obrony przeciwrakietowej.

Na czym będzie polegał ten sojuszniczy system?
To nie innego jak swoista składanka czy też suma systemów narodowych. Każde państwo musi wnieść swój wkład. Niektóre dadzą swoje środki rozpoznawcze. Inne przekażą środki radiolokacji i naprowadzania. Jeszcze inne dadzą przeciwrakiety. Elementem tego systemu jest też szeroko omawiana tarcza antyrakietowa USA.

Jaka będzie rola Polski w tej „rakietowej układance"?
Rola naszego kraju jest szczególna. Polska jest państwem kresowym NATO. Z racji położenia geostrategicznego na obrzeżach NATO jesteśmy wiec szczególnie zainteresowani, aby taka obrona sojusznicza jak najszybciej powstała. To nas w pierwszej kolejności mogą dosięgnąć rakiety krótszego i bezpośredniego zasięgu. Siłą rzeczy dla państw położonych „w głębi" sojuszu to problem dalszy. Uważam, że jako państwo graniczne nasz wkład musi więc obejmować przede wszystkim przeciwrakiety. Jeśli my ich nie zapewnimy, to w istocie nie będziemy mogli w pełni skorzystać z systemu natowskiego.

Czy nie lepiej więc zdać się na amerykańską tarczę antyrakietową?
Nawet pojawienie się u nas tzw. komponentu amerykańskiego nie rozwiązuje wszystkich problemów i nie wypełnia wszystkich zadań. System amerykański ukierunkowany jest bowiem na zwalczanie rakiet średniego i dalekiego zasięgu.

Dlatego Polska chce zbudować swoją tarczę antyrakietową?
Termin „tarcza" może być mylący, bo kojarzy się przede wszystkim z tą tarczą „bushowską" [zaproponowaną przez administrację prezydenta USA George'a Busha - dop. red.]. Nam nie chodzi o zbudowanie tarczy przeciwko rakietom rniędzykontynentalnym, ale o to, żebyśmy mieli zdolność zwalczania rakiet krótkiego, najdalej średniego zasięgu, jakimi Polska może być zagrożona. Mówimy więc raczej o systemie obrony antyrakietowej.

W jaki sposób realizowany będzie ten projekt?
Zdolności obrony przeciwrakietowej powinniśmy budować małymi kroczkami, takimi modułami. Najpierw zbudowany będzie pojedynczy moduł - bateria przeciwrakiet, która będzie mogła chronić jakiś jeden z wrażliwych obiektów. Gdy napłyną dodatkowe pieniądze dobudowany zostanie kolejny, i tak dalej. Aż stworzymy system, gwarantujący równowagę między potrzebami a możliwościami państwa.

Czy jesteśmy zdani na zagraniczne rozwiązania w realizacji naszego systemu?
Na razie za wcześnie jest, by szczegółowo wypowiadać się w tej kwestii. W pierwszej kolejności należy stworzyć zręby samego systemu. Program musi być gotowy do końca roku. Następnie przyjrzymy się konkretnym, technicznym propozycjom oferentów. Nie można wykluczyć żadnych rozwiązań. Aczkolwiek osobiście uważam, że jest to spora szansa dla naszego przemysłu zbrojeniowego. Oczywiście, nie wydaje mi się, aby dzisiaj nasz przemysł był zdolny do zrealizowania całego zadania. Przy wyborze oferty nie możemy tu kierować się innymi względami, niż skuteczność strategiczna bezpieczeństwa Polski.

Zadajmy sobie jednak podstawowe pytanie: Czy Polacy powinni obawiać się jakiejkolwiek interwencji militarnej?
Na takie pytanie można odpowiedzieć dwojako. Każde państwo musi być przygotowane na czarny scenariusz. Zapewne nikt nie wątpi, że Polska musi mieć wojsko. Jeśli więc dostrzegamy konieczność jego posiadania, to zrozumiemy też, że musi być ono zdolne do radzenia sobie w obecnych warunkach walki zbrojnej. Musi być operatywne i skuteczne. Jednak nawet jeśli przyjmiemy, że prawdopodobieństwo konfliktu militarnego u nas jest niewielkie - choć przestrzega się, by „nigdy nie mówić nigdy" - to na co dzień mamy do czynienia z różnymi formami nacisków, szantażu, zastraszania czy wojny propagandowej.
Żeby chronić przed taką presją musimy dysponować skutecznym systemem przeciwdziałania. Wówczas nie będziemy się bać, że gdzieś tam koło naszych granic ktoś stawia baterię rakiet i oczekuje od nas takich, a nie innych działań.

A powinniśmy się bać rosyjskich iskanderów w obwodzie kaliningradzkim?
O tych iskanderach często podawane są informacje, które nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Obawiać się powinniśmy przegranej w sensie psychologicznym, w wojnie informacyjnej. Dziś nie dziwię się reakcjom ludzi z Wybrzeża, którzy słysząc takie deklaracje naszego sąsiada czują się nieswojo. A wręcz naciskają na swoich przedstawicieli we władzach, by temu zaradzili.
Jeżeli mielibyśmy odpowiednie zdolności obrony przed takimi rakietami, to fakt, czy pod Kaliningradem stacjonują baterie rakietowe ani by ziębił, ani by nas grzał. Moglibyśmy wtedy robić swoje, bez oglądania się na groźby innych.
 

S. Koziej: Na początek będzie jedna bateria, rozmowę przeprowadził Ł. Kłos, "Dziennik Bałtycki", nr 185 (20602), 9 sierpnia 2012 r., s. 8.
Wywiad ukazał się także w dzienniku "Polska", nr  64 (1113),10-12 sierpnia 2012 r.,
s. 5.