Wystąpienie Prezydenta RP w Akademii Obrony NATO - Wydarzenia - Biuro Bezpieczeństwa Narodowego

30.10.2014

Wystąpienie Prezydenta RP w Akademii Obrony NATO

W czasie oficjalnej wizyty we Włoszech Prezydent Bronisław Komorowski wygłosił w Akademii Obrony NATO w Rzymie wykład poświęcony strategicznej adaptacji NATO do nowych warunków bezpieczeństwa. Prezydent mówił m.in. o nowych wyzwaniach stojących przed Sojuszem, wynikających ze zmiany uwarunkowań spowodowanych agresją Rosji na Ukrainę. W tym kontekście wskazywał na konieczność szybkiego wdrożenia decyzji z wrześniowego szczytu NATO, dotyczących wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu.

Obok słuchaczy Akademii uczestniczących w kursach i komendanta uczelni gen. dyw. Janusza Bojarskiego, wystąpieniu Prezydenta przysłuchiwali się m.in. ambasadorowie i attaché wojskowi akredytowani we Włoszech oraz przedstawiciele sił zbrojnych Ukrainy.  

Prezydentowi towarzyszył szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego minister Stanisław Koziej

 

***

 

WYSTĄPIENIE PREZYDENTA RP

 

Szanowni Państwo,

Cieszę się, że mogę się spotkać z Państwem w Akademii Obrony NATO (NATO Defence College), w miejscu, które jest kuźnią przyszłych dowódczych kadr sojuszniczych. Wiedza i doświadczenie tutaj zdobyte przekładają się następnie na koncepcje dotyczące gotowości operacyjnej i kierunków transformacji sił zbrojnych państw członkowskich Sojuszu.

Wiem, że właśnie w tych dniach odbywa się w NDC seminarium poświęcone wnioskom operacyjnym z konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, w którym uczestniczą nasi partnerzy z Ukrainy. To ważne, że możemy w ten sposób – z pierwszej ręki – poznać ukraińskie doświadczenia wojskowe z tego konfliktu, prowadzonego nowymi metodami, które nazywamy „wojną hybrydową” i wykorzystać je dla odpowiedniego przygotowania naszych własnych zdolności. W swym wystąpieniu, poświęconemu strategicznej adaptacji NATO do nowych warunków bezpieczeństwa będę do tego stale nawiązywał.

Zanim przejdę do zasadniczej części mojego wystąpienia, pozwolę sobie na jedną dygresję. Dzisiaj występuję w Akademii Obrony NATO w Rzymie, gdzie studiują polscy oficerowie i którą kieruje polski generał Janusz Bojarski. 25 lat temu, kiedy Polska wkraczała na drogę wolności, nie mogliśmy nawet o tym marzyć. Dziś to nasza codzienna rzeczywistość. Polska świętuje w tym roku 25-lecie wolności, 15-lecie członkostwa w NATO i 10-lecie w Unii Europejskiej. To dla mnie źródło ogromnej satysfakcji i dumy z osiągnięć Polski, ale także całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej, który stał się ważnym elementem euroatlantyckich struktur bezpieczeństwa.

Za nami szczyt NATO w Newport, który odbył się nowych warunkach strategicznych w Europie Wschodniej. Zmiany te spowodowane są konfrontacyjną postawą Rosji, która dokonując agresji na Ukrainę pogwałciła zasady prawa międzynarodowego oraz zasady współpracy w Europie. Zmiany te są tak istotne i tak jakościowo znaczące, że można zaryzykować tezę o końcu ery pozimnowojennej w stosunkach międzynarodowych. Ery, którą cechowała stała oferta Zachodu wobec Rosji, zakładająca dążenie Rosji do modernizacji i demokratyzacji. Rosja tę ofertę odrzuciła. NATO i cały Zachód stoją dziś w obliczu zmiany strategicznej w Europie. Z drugiej strony, na  południowej flance mamy do czynienia z rosnącym w siłę Państwem Islamskim, zagrażającym nie tylko bezpieczeństwu na Bliskim Wschodzie, ale także bezpieczeństwu wewnętrznemu państw UE i NATO. Warto jednak podkreślić, że to drugie zagrożenie, które można określić mianem kolejnej erupcji terroryzmu islamskiego, to w istocie następny etap zwalczania zjawiska, które znamy od dawna. To wyzwanie ważne, trudne, ale co do istoty – kontynuacyjne, bardziej operacyjne niż strategiczne.

O ile zatem kryzys na południu jest dalszym ciągiem zjawiska, z którym borykamy się od dawna, o tyle wschodnia flanka rodzi nową jakość strategiczną. Nie dajmy się zwieść chwilowej pauzie strategicznej w konflikcie rosyjsko-ukraińskim. W najlepszym razie nastąpi jego zamrożenie z możliwością odmrożenia w każdej chwili, jeśli tylko Rosja uzna to za korzystne dla siebie.

Środki doraźne podjęte dotychczas przez Sojusz Północnoatlantycki w Europie Środkowo-Wschodniej należy uznać za adekwatne. Niemniej, potrzebne jest strategiczna, długofalowa adaptacja NATO do trwałych wyzwań. Szczyt w Newport i podjęte tam decyzje stanowią ważny krok w tym procesie. Niemniej uważam, że pełna adaptacja Sojuszu będzie musiała w przyszłości wyrazić się także w opracowaniu nowej koncepcji strategicznej Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dobrym momentem uruchomienia tego procesu byłby szczyt NATO w Warszawie w 2016 r., z możliwością przyjęcia nowej koncepcji na kolejnym szczycie w 2018 r.

Symptomy końca ery pozimnowojennej mogliśmy obserwować od wielu lat, ale kolejne przejawy imperialnego, konfrontacyjnego kursu władz Federacji Rosyjskiej (np. przemówienie Władimira Putina na konferencji bezpieczeństwa w Monachium w 2006 r. czy wojna z Gruzją w 2008 r.) były przez Zachód niedostrzegane. A wręcz odwrotnie: Sojusz poszukiwał drogi porozumienia z władzami w Moskwie, oferując narzędzia i wskazując obszary kooperacji. Warto wymienić strategię NATO z Rzymu z 1991 r., Akt Stanowiący o podstawach wzajemnych stosunków, współpracy i bezpieczeństwa między NATO a Rosją z 1997 r., działalność Rady NATO-Rosja od 2002 r. czy nawet amerykański „reset” – jako kroki milowe tego podejścia. Rosja jednak, szczególnie od momentu objęcia urzędu prezydenta przez Władimira Putina, ofertę tę lekceważyła, torpedowała, a w końcu odrzuciła. Aneksja Krymu, podbój wschodniej części Ukrainy i próba uzależnienia politycznego całego państwa ukraińskiego stanowią najbardziej jaskrawy przykład, że Rosja nie ma zamiaru działać w ramach zasad przyjętych przez wspólnotę europejską. Łamanie suwerenności państw słabszych w imię realizacji swojej imperialnej polityki nie może być  akceptowane w cywilizowanym świecie w XXI wieku. Podjęcie takich działań przez Rosję oznacza przekroczenie kolejnej bariery politycznej. Dopóki władze Federacji Rosyjskiej zza niej nie wrócą, nie może być mowy o powrocie do business as usual.

Warto podkreślić, że istota obecnej polityki Rosji polega na siłowym narzucaniu własnej strefy wpływów. Państwo to nie ma pozytywnej agendy działania – nie jest atrakcyjnym modelem ekonomiczno-społecznym dla państw regionu. Rosja działa zatem poprzez budowanie szarej strefy politycznej, szarej strefy bezpieczeństwa przy swoich granicach, często – jak w przypadku Naddniestrza, Osetii Południowej czy obecnie Donbasu – w postaci „zamrożonych konfliktów”. Stawia to Rosję na pozycjach konfrontacyjnych wobec otoczenia. To jest obiektywny powód strategicznej nieprzezwyciężonej sprzeczności interesów między Rosją a sąsiadami, zwłaszcza przy zachodniej granicy. Nieprzypadkowo zatem NATO jest traktowane przez Rosję jako przeciwnik, co zostało zapisane w doktrynie wojskowej. Wojna przeciwko Ukrainie – partnerowi Sojuszu i Unii Europejskiej – stanowi zatem w tym kontekście najpoważniejsze wyzwanie w dziedzinie bezpieczeństwa od zakończenia Zimnej Wojny.

Tę nową jakość strategiczną wzmacniają także nowe metody operacyjne prowadzonej konfrontacji. Wojna hybrydowa, której elementami są skryta, podprogowa agresja, dywersja strategiczna, wojna informacyjna, energetyczna czy wykorzystywanie piątej kolumny stwarza dla NATO wyjątkowe trudności w wyniku kreowania sytuacji, w których trudno uzyskać konsensus w ocenie i decyzjach w ramach wspólnoty. Dlatego najważniejsze w strategicznej adaptacji NATO powinno być wzmocnienie siły i spoistości Sojuszu i w ten sposób zbudowanie zdolności do odstraszania, powstrzymywania i zniechęcania do agresji poniżej progu otwartej, regularnej wojny. Nie mamy wątpliwości, że obecnie Sojusz dysponuje wiarygodnym, opartym na siłach konwencjonalnych i nuklearnych, potencjałem odstraszania przed agresją na pełną skalę na swoje terytorium. Trudności mogą natomiast wystąpić w razie agresji nieregularnej, skrytej, poniżej progu otwartej wojny.

Jednym ze sposobów zniechęcania potencjalnego agresora przed takim działaniem jest z pewnością obecność na terytorium państw brzegowych NATO sił zbrojnych z innych państw sojuszniczych. Potencjalny agresor musiałby w takim przypadku wkalkulować w swój strategiczny rachunek wejście w konflikt od samego początku nie tylko z państwem bezpośrednio zaatakowanym, ale także z innymi krajami Sojuszu. Chciałbym przypomnieć, że państwa takie jak Polska od wielu lat wskazywały na asymetrię w rozmieszczeniu sił natowskich w Europie. Widoczność NATO w Europie Środkowo-Wschodniej była w ostatnim piętnastoleciu znikoma. W obliczu działań Rosji na wschodniej flance, nasz postulat dotyczący rozmieszczenia sił sojuszniczych w krajach regionu nabrał nowego znaczenia. Obecnie nie jest to tylko kwestia symboliczno-polityczna. Ma ona wymiar strategiczny. Dlatego z dużą satysfakcją przyjęliśmy decyzję podjętą na szczycie NATO w Newport, dotyczącą ciągłej rotacyjnej obecności sił sojuszniczych oraz rozmieszczeniu batalionowych dowództw w Polsce i innych państwach regionu.

Obecność sił natowskich w państwach brzegowych NATO będzie również skracać czas reakcji Sojuszu na ewentualne zagrożenia. W tym kontekście za równie ważne należy uznać decyzje podjęte w Walii dotyczące uprzedniego rozmieszczenia sprzętu i wyposażenia (prepositioning) w bazach na terytorium państw regionu, które będzie mogło być wykorzystane w czasie ćwiczeń oraz w przypadku konieczności przyjęcia w danym państwie sił wsparcia. Z zadowoleniem przyjęliśmy również decyzję o utworzeniu w ramach Sił Odpowiedzi NATO, komponentu sił natychmiastowego reagowania. W naszej ocenie ta tak zwana szpica może stać się nie tylko narzędziem przyśpieszającym reakcję Sojuszu na zagrożenia, ale także instrumentem odstraszania, wysyłanym w rejon potencjalnego konfliktu zanim zacznie on eskalować.

Niezbędnym elementem dostosowania NATO do nowych wyzwań jest kolektywne podnoszenie nakładów na obronność. Ostatnia dekada była okresem beztroskiego konsumowania dywidendy pokojowej. Narastało przekonanie, że rola sił zbrojnych będzie maleć, a zmniejszaniu wydatków na cele obronne sprzyjał kryzys ekonomiczny i konieczność dokonywania cięć w budżetach państw UE i NATO. Tymczasem, podczas gdy Europa demontowała swoje systemy obronne, Rosja gwałtownie zbroiła się i reformowała swoje siły zbrojne. Rezultaty mogliśmy poznać w ostatnim półroczu. Dlatego m.in. Polska zabiegała o to, aby na szczycie w Walii państwa Sojuszu przyjęły zobowiązanie o zatrzymaniu spadków wydatków obronnych i dążeniu do ich podniesienia do zalecanego poziomu 2 proc. PKB. Przy tej okazji chcę podkreślić, że już od 2016 r. takie środki na cele obronne będzie przeznaczać Polska. Chciałbym przy tym podkreślić, że nie wzywamy do globalnego wyścigu zbrojeń, a jedynie do powrotu państw NATO do zasady rozsądnego i adekwatnego do wyzwań alokowania środków na obronę.

Obecnie istotne jest, aby kierunkowe decyzje polityczne, które wspólnie podjęliśmy w Newport były szybko i sprawnie wdrażane. Konieczna jest pilna i kompleksowa implementacja Planu Gotowości, niezależnie od doraźnych zmian sytuacji na wschodniej flance. Pauza strategiczna na Ukrainie – to tylko zabieg taktyczny Rosji. Nie powinniśmy dać się zaskoczyć, kiedy władze w Moskwie zdecydują o ponownym „odmrożeniu” konfliktu na wschodzie Ukrainy. Naszą intencją jest, aby proces implementacji decyzji z Walii zakończył się do szczytu w Warszawie w 2016 r. Spotkanie to stałoby się wtedy okazją do audytu tego procesu. Jednocześnie, jak wspomniałem, należy rozważyć podjęcie na tym szczycie decyzji o uruchomieniu prac nad nowelizacją koncepcji strategicznej przyjętej w Lizbonie w 2010 r.

***