Udział prezydenta RP w centralnych uroczystościach z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej - Wydarzenia - Biuro Bezpieczeństwa Narodowego

Udział prezydenta RP w centralnych uroczystościach z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej

7 maja 2005 roku prezydent RP, zwierzchnik Sił Zbrojnych RP Aleksander Kwaśniewski udał się z wizytą do Wrocławia, gdzie wziął udział w centralnych uroczystościach z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej.

Przed południem prezydent RP wziął udział w Apelu Poległych na Cmentarzu Żołnierzy Polskich na Oporowie, gdzie złożył też wieniec i zapalił znicze na grobach Żołnierzy Nieznanych. Następnie prezydent Aleksander Kwaśniewski złożył wieniec na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich.

Po południu prezydent RP wziął udział w centralnych uroczystościach z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej, które odbyły się na wrocławskim Rynku. Po przeglądzie pododdziałów, przywitaniu z żołnierzami i oddaniu honorów sztandarom kombatanckim prezydent RP obejrzał artystyczne przedstawienie - "Misterium".

Nominacje generalskie z rąk prezydenta RP odebrali: płk Tadeusz Andersz, płk Mieczysław Baka, płk Zbigniew Ścibor-Ryski.

Następnie zwracając się do zebranych - przedstawicieli rządu, parlamentu, Wojska Polskiego, władz samorządowych, korpusu dyplomatycznego, duchowieństwa, kilkuset kombatantów, którzy walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej oraz licznie zgromadzonych mieszkańców Wrocławia - prezydent RP Aleksander Kwaśniewski powiedział:

"Jesteśmy w miejscu niezwykłym. Miejscu, w którym skupia się pamięć wielu narodów. W którego ponad tysiącletniej historii największe światowe osiągnięcia ducha i umysłu mieszają się z tragicznymi doświadczeniami. Wrocław to bijące serce Europy, ojczyzna wielu kultur. W jego dziejach odnaleźć możemy wpływy polskie, czeskie, austriackie, niemieckie i żydowskie. Ale był też Wrocław, tak jak cały kontynent, ofiarą totalitaryzmów i chorych snów o panowaniu nad światem.

Tu, we Wrocławiu, dopełnił się jeden z ostatnich aktów II wojny światowej. Po trzech miesiącach krwawych zmagań zdobyty został bastion hitlerowskiego oporu - Festung Breslau. 7 maja 1945 roku - tego samego dnia, gdy zwycięzcy wkraczali do Wrocławia - przywódcy III Rzeszy podpisywali we Francji akt bezwarunkowej kapitulacji.

60 lat temu całe miasto, które nas otacza, było morzem ruin. Mało kto wierzył wówczas w jego zmartwychwstanie. A jednak wola życia i tworzenia - naturalny żywioł tego miejsca - okazały się silniejsze. Dzisiejszy polski Wrocław, wyleczony z wojennych ran, tętni energią, imponuje urodą i młodością, ambitnie patrzy w przyszłość.

Czuję się zaszczycony, że w ważnym dniu 60. rocznicy oswobodzenia miasta z rąk nazistów i w przededniu rocznicy zakończenia II wojny światowej, na tym pięknym wrocławskim rynku jestem razem z Wami - Szanowni Kombatanci, bohaterowie wojennych zmagań. My, ludzie młodszych pokoleń, z najwyższą czcią pochylamy przed Wami głowy. Kłaniamy się Waszemu męstwu i poświęceniu. Dzisiaj oczy wszystkich rodaków skierowane są na Was. Z Wami są nasze myśli, serca, pamięć i wdzięczność!

Wspominamy czas bolesny i heroiczny. Sześćdziesiąt lat temu dobiegała końca druga wojna światowa. Najstraszliwsza ze wszystkich wojen w dziejach ludzkości. Pochłonęła 55 milionów ludzkich istnień, rozlała morze krwi i łez, okryła mrokiem cywilizację. Hitleryzm stworzył upiory, jakich nie widziano dotąd w najkoszmarniejszych snach. Ludobójstwo, Holokaust - napiętnowały historię XX wieku. Po Auschwitz-Birkenau, po Bełżcu, Chełmnie nad Nerem, Majdanku, Sobiborze i Treblince - nic nie mogło być już takie, jak przedtem.

My, Polacy, mamy szczególne powody, aby pamiętać. Wojenne doświadczenia stały się składnikiem polskiej tożsamości. Nasz naród doznał strasznych cierpień - ale wytrwał i nie dał się ujarzmić. W chwili próby Polska pierwsza chwyciła za broń. Nie zamierzaliśmy ustępować przed dyktatem Hitlera. Dlatego 1 września 1939 roku runęły na nasz kraj samoloty i czołgi ze znakiem czarnego krzyża. Tak kończyły się złudzenia polityki monachijskiej, tak nazizm pokazywał swą prawdziwą twarz. Nie da się obłaskawić bestii. Dzięki Polakom, Europa i świat nareszcie to zrozumiały.

Walka aż do zwycięstwa - to prowadziło nasz naród od pierwszego do ostatniego dnia wojny. Polscy żołnierze z najwyższym męstwem bili się w obronie Ojczyzny, walczyli na obczyźnie, na wielu frontach, na Wschodzie i na Zachodzie, na Południu i na Północy. Nigdy nie zdradziliśmy i nie zachwialiśmy się. W koalicji antyhitlerowskiej od początku do końca byliśmy wytrwałym i wiernym sojusznikiem.

W końcowym okresie wojny, na wszystkich jej frontach, walczyło łącznie około sześćset tysięcy polskich żołnierzy - w dwóch armiach, trzech korpusach i kilkudziesięciu innych jednostkach. Rozsiane niemal po całej Europie, a także na innych kontynentach polskie mogiły są świadectwem, jak ofiarnie stawaliśmy w tych zmaganiach o najwyższą stawkę "za wolność nasza i waszą".

Z dumą przywołujemy czyny polskiego oręża, miejsca zaciętych walk. W obronie Ojczyzny w 1939 roku, w bitwach nad Bzurą i pod Kockiem, na Westerplatte i na Helu. We Francji, pod Narwikiem, w powietrznej bitwie o Anglię, w bojach na Atlantyku, w konwojach do Murmańska. W piaskach Tobruku. W kampanii włoskiej, pod Monte Cassino. W Normandii, Belgii, Holandii. W Powstaniu Warszawskim. Pod Lenino, w bitwie o Wał Pomorski i Kołobrzeg, w szturmie Berlina.

Przywołujemy fenomen Polskiego Państwa Podziemnego, wielkiego ruchu oporu w okupowanym kraju. Pamiętamy o polskich matematykach-kryptologach, którzy przyczynili się do rozszyfrowania "Enigmy". O naszych specjalistach, dzięki którym tajniki niemieckiej broni V-1 trafiły do aliantów. Z dumą wspominamy, że nad zdobytym Berlinem, obok radzieckiej, powiewała flaga biało-czerwona.

Zwycięstwo sprzed sześćdziesięciu lat było również dziełem Polaków. W gronie obrońców wolnego świata Polska i Polacy mają poczesne miejsce. I zrobimy wszystko, aby ta prawda była znana i doceniona wśród wszystkich narodów!

Pamięć o historii jest pouczająca i twórcza tylko wtedy, gdy wyraża prawdę. Bez przemilczeń, bez zaciemniania jednych wątków i wybielania drugich. Tak właśnie trzeba mówić o latach wojny, także o samym Dniu Zwycięstwa.

Przed dwiema godzinami złożyłem wieńce na grobach żołnierzy polskich i radzieckich poległych w walkach o Wrocław. Na naszych ziemiach w zmaganiach z wojskami hitlerowskimi zginęło 600 tysięcy bojowników Armii Czerwonej. Zwykłych frontowych żołnierzy, którzy heroicznie płacili swoją krwią, którzy wiernie wypełniali swój żołnierski obowiązek w marszu na Berlin, którzy dobrze nam życzyli. Każdy dodatkowy miesiąc wojny i hitlerowskiej okupacji oznaczał dla Polaków cierpienia i śmierć. Armia Czerwona uratowała wiele polskich istnień. Tego dobra, które zawdzięczamy radzieckim żołnierzom, nigdy nie zapomnimy. Pamiętają o nich tysiące Polaków, którzy zachowują ich w swoich sercach. I zawsze będziemy najwyższym szacunkiem otaczać ich ofiarę. Chwała Wam i Waszym poległym druhom!

Ale Dzień Zwycięstwa nie miał dla Polski tylko jasnej barwy, nie przynosił wyłącznie wyzwolenia i nadziei. Podobnie dla innych krajów naszego regionu. W zbiorowej pamięci Polaków pozostał kontrast dramatyczny tych uczuć. Inaczej niż w Londynie, Paryżu czy Waszyngtonie, gdzie radość zwycięstwa była niczym nie zmącona. My też czuliśmy radość i ulgę, ale również ból i obawę. Koniec wojny nie oznaczał odzyskania pełnej wolności i suwerenności.

Wiek dwudziesty bowiem był wiekiem nie jednego, ale dwóch totalitaryzmów. A Polacy, może najpełniej, doświadczyli okrucieństwa ich obu. Jak słusznie stwierdził brytyjski historyk, autor wspaniałej książki o Wrocławiu Norman Davies: "Miejsce między Hitlerem, a Stalinem było najbardziej niewygodnym miejscem na kuli ziemskiej". Przekonaliśmy się o tym we wrześniu 1939 roku, gdy wypełnieniem paktu Ribbentrop-Mołotow okazał się czwarty rozbiór Polski, a potem także zniewolenie państw bałtyckich.

To są fakty, których nie sposób nie pamiętać. Tak, jak nie możemy zapomnieć fotografii, na których niemieccy i radzieccy żołnierze wspólnie defilują po zdławieniu polskiego oporu. Tak, jak trudno wyrzucić z pamięci nienawistne słowa wypowiedziane 2 listopada 1939 roku przez W.Mołotowa, że oto zniknęła z mapy Polska - pokraczny twór Traktatu Wersalskiego. Potrzeba wielkiej woli i siły państw, narodów i nas - zwyczajnych ludzi, aby te wspomnienia pokonać, aby iść ku porozumieniu, ale prawda jest początkiem i sensem tej drogi.

Długa i przerażająca jest lista zbrodni nazistowskich. Zgroza bije też ze zbrodni stalinizmu. Ciągle niezabliźniona jest rana mordu na 22 tysiącach polskich oficerów, których prochy kryją cmentarze w Katyniu, Miednoje i Charkowie. To tragiczne dziedzictwo tamtych czasów pogardy i zbrodni. Całe wielkie obszary naznaczone były ponurym cieniem Archipelagu Gułag - który był miejscem męczeństwa dla wielu narodów, także samych Rosjan, Ukraińców, Białorusinów. Czystki etniczne i karne przesiedlenia były normą. Blisko dwa miliony Polaków zostało zesłanych w głąb ZSRR. Wielu na zawsze spoczęło w tej "nieludzkiej ziemi".

Bólem dla Polaków była również Jałta - przede wszystkim z powodu niedotrzymanych deklaracji o Polsce niepodległej i demokratycznej. Uczciwie trzeba stwierdzić, że nasz kraj - dzięki porozumieniom jałtańskim i poczdamskim buduje swoją państwowość i znalazł nowe możliwości rozwoju na zachodzie i północy. Musieliśmy opuścić jednak wschodnie kresy, towarzyszyła temu gigantyczna fala przesiedleń. Miasto Wrocław jest szczególnym świadkiem tych trudnych doświadczeń, wielkiej powojennej wędrówki ludów i ludzi.

W tamtym czasie polscy patrioci, przywódcy Państwa Podziemnego związanego z emigracyjnym rządem londyńskim, nie zamykali oczu na fakty, na nową sytuacje geopolityczną. Uznali, że ze Związkiem Radzieckim trzeba prowadzić rozmowy, aby szukać dla Polski możliwie dużej przestrzeni wolności. W dobrej wierze przyjęli zaproszenie do Moskwy. Tam zostali podstępnie porwani i uwięzieni. Wspominamy z oburzeniem i goryczą, że kiedy na moskiewskim niebie strzelały fajerwerki dla uczczenia zwycięstwa w wojnie, szesnastu przywódców Polski Podziemnej siedziało w kazamatach Łubianki. Trzech z nich zostało zamordowanych.

Po wojnie nad całą Polską rozpostarł się totalitarny stalinizm. Europa została przecięta "żelazną kurtyną". Kolejne zrywy wolnościowe - na Węgrzech w 1956 roku i w Czechosłowacji w 1968 roku - zostały krwawo zdławione. Pamiętamy o polskich protestach, ich ofiarach z Czerwca 1956, Grudnia 1970 i lat 1980-1981.

Trzeba było wiary i siły Papieża Jana Pawła II, który wołał: "Odmieńcie oblicze ziemi" i wskazywał, że Europa musi oddychać dwoma płucami, że Wschód i Zachód powinny się integrować. Trzeba było całych dziesięcioleci, aby zburzyć mury dzielące narody. Trzeba było polskiego ruchu "Solidarność". I rozbudzone przez nią pragnienie wolności w końcu doprowadziło na początku lat 90. do wielkiej "jesieni ludów" w Europie Środkowej i Wschodniej.

I przeżyliśmy prawdziwe zwieńczenie tych przemian na naszym kontynencie. Było nim ubiegłoroczne rozszerzenie Unii Europejskiej o nowe państwa, które w przeszłości nie miały możliwości skorzystania z dobrodziejstw powojennych.

Dziś tu, na wrocławskim Rynku, składam hołd wszystkim tym, którzy mieli odwagę podjąć walkę w obronie godności i praw człowieka. Którzy mają największe zasługi w tym, że możemy dzisiaj cieszyć się wolnością i demokracją!

Za dwa dni - 9 maja odbędą się w Moskwie międzynarodowe uroczystości z okazji 60. rocznicy zakończenia wojny. Zamierzam tam być - w imieniu Rzeczypospolitej - razem z polskimi kombatantami. Będziemy tam po to, aby oddać hołd tym, którzy mężnie walczyli, wszystkim, którzy wnieśli swój wkład do zwycięstwa nad faszyzmem. Będziemy tam, aby zaakcentować polskie dzieło i polski wkład w zwycięstwo.

Chcemy, aby doceniony był żołnierski i kombatancki wysiłek. I wierzę, że nie powtórzy się ta historia sprzed 60 lat, kiedy Wy już płaciliście wielką cenę za mocarstwową grę interesów i cyniczną geopolitykę. Dzisiaj nie wolno pozwolić ani tu w Polsce, ani zagranicą i nikomu na kolejną grę historyczną prawdą, bohaterstwem żołnierzy, ofiarnością ludności cywilnej. Nie może się stać, aby ważniejsze było nie kto zwyciężył i nie kto jest prawdziwym bohaterem, lecz to, kto, gdzie i jak będzie świętował zwycięstwo.

Historii nie zmienimy. Możemy jednak przezwyciężać jej skutki. Polska tak wiele uczyniła dla zburzenia murów w Europie, dla wielkich zwycięstw wolności i demokracji. To, co się stało w latach 1989-91 uważamy za sukces suwerennych narodów, za triumf praw człowieka i otwarcie drogi do Europy zjednoczonej, dostatniej i bezpiecznej. Taką przyszłość chcemy budować w gronie Unii Europejskiej i NATO. Również w partnerskiej współpracy z Rosją.

Szanujemy rosyjską wrażliwość. Znamy rosyjską dumę i duszę. Nie uzurpujemy sobie monopolu na interpretację historii. Jesteśmy gotowi do spokojnej i uczciwej rozmowy w poszukiwaniu prawdy. Wiemy, że w Rosji mamy partnerów do takiego dialogu, o czym świadczy skierowany niedawno do Polaków list rosyjskiego PEN Clubu. A także działalność Stowarzyszenia Memoriał, którego przedstawicielom miałem okazję wręczyć przed kilkoma tygodniami wysokie polskie odznaczenia. Powiedziałem im wtedy: Polacy, choć naznaczeni męczeństwem i bólem, nie są narodem historycznej obsesji. Chcemy patrzeć w przyszłość. Chcemy razem z Rosją podejmować wyzwania nowego czasu w otwartej, jednoczącej się Europie.

Trudną i złą historię możemy pokonać, to zależy od nas, od ludzi dobrej woli. I to jest możliwe i to jest potrzebne. Podczas ubiegłorocznych uroczystości rocznicowych na polskim cmentarzu na Monte Cassino mówiłem: Dzisiaj, gdy wygasł już gniew i nienawiść, w zadumie stajemy także nad mogiłami niemieckich żołnierzy. To miejsce krwawych starć staje się teraz, w coraz większym stopniu, miejscem wybaczenia i pojednania między dawnymi wrogami. Coraz więcej wyciągniętych do pojednania dłoni znajduje dzisiaj odwzajemnienie.

To przesłanie pragnę przywołać także teraz i dzisiaj we Wrocławiu. Idea w nim zawarta przyświecała polskiej polityce zagranicznej po 1989 roku. To była myśl przewodnia mojej 10-letniej prezydentury. Chciałem pojednania z sąsiadami na gruncie historycznym oraz bliskiej współpracy dla lepszej, wspólnej przyszłości. Kierując się tą zasadą wiele dobrego uczyniliśmy w relacjach z Niemcami, Ukrainą, Litwą. Wierzę, że także w stosunkach z Rosją możemy osiągnąć więcej niż do tej pory. Właśnie na fundamencie prawdy, szacunku dla partnera, a przede wszystkim woli porozumienia. Nie powinniśmy pozwalać, by historia krępowała nasze myślenie o dniu dzisiejszym i ograniczała rozwój dobrosąsiedzkich stosunków. Wierzę, że dzięki dobrej woli tak stać się może.

Czuję się zaszczycony, że w imieniu Rzeczypospolitej mogłem dziś wręczyć nominacje na stopnie generalskie wybitnym kombatantom - oficerom: Tadeuszowi Anderszowi, Mieczysławowi Bace i Zbigniewowi Ścibor-Rylskiemu. Walczyli na różnych frontach, w różnych formacjach, ale łączy ich odwaga, waleczność i najwyższej próby patriotyzm. Niech te awanse symbolizują naszą pamięć o Waszych dokonaniach, o Waszej wiernej służbie Polsce. Wy, Kombatanci, jesteście tym pomostem, który heroiczną przeszłość łączy ze współczesnymi osiągnięciami Rzeczpospolitej. Jesteście bohaterami nie tylko Polski, ale całej Europy. Zjednoczenie kontynentu nie byłoby możliwe bez Waszej walki i zwycięstwa nad zbrodniczą machiną hitleryzmu. Dzięki Wam otworzyła się droga do wolności i możliwe stało się urzeczywistnienie europejskiego marzenia.

Trudno spłacić ogromny dług, jaki Rzeczpospolita ma wobec Was. Nie można przecież przywrócić życia, utraconego zdrowia, czy lat odebranych przez wojnę. Jako prezydent RP i zwierzchnik Sił Zbrojnych zwracam się do Was ze słowami najwyższego uznania i wdzięczności. W imieniu narodu przyjmijcie, proszę, gorące podziękowania za poświęcenie i żołnierski trud. Przyjmijcie życzenia zdrowia i długich lat pomyślności.

Pamiętać, to coś więcej niż tylko przypominać sobie, świętować. Pamiętać, to zrozumieć historię. Wyciągać z niej wnioski, żyć według jej nauk. Dla nas, współczesnych, oznacza to - nigdy nie przyzwalać na zło, nie godzić się na brak szacunku dla tego, co inne, nie dopuszczać do głosu ideologii nienawiści. Zdecydowanie i w porę przeciwstawiać się tym, którzy gotowi są podeptać ludzkie życie i ludzką godność.

Zwracamy się do narodów Europy - budujmy wspólną przyszłość z pamięcią o złu, potworności, ofiarach i bohaterach tej wojny, a także z nakazem dialogu, współpracy i partnerstwa. Taka Europa, pomna historii, solidarna i zjednoczona wokół wspólnych wartości będzie Europą pokoju. I twórzmy świat, w którym każdy człowiek, każda rodzina i każdy naród - będą czuć się bezpiecznie. Świat pokoju, którego filarami będą - jak uczył nas Jan Paweł II - prawda, sprawiedliwość, miłość i wolność. Świat, w którym każdy z nas zawsze będzie mógł odnajdywać sens i swoje szczęśliwe miejsce".

Po uroczystości na Rynku, prezydent RP udał się do Arsenału, gdzie spotkał się z kombatantami biorącymi udział w centralnych uroczystościach z okazji 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej.