Prezydent RP: "Będę zabiegał, by realizacja decyzji szczytu NATO nie była odkładana w czasie" - Wydarzenia - Biuro Bezpieczeństwa Narodowego

06.09.2016

Prezydent RP: "Będę zabiegał, by realizacja decyzji szczytu NATO nie była odkładana w czasie"

Wywiad z Prezydentem RP Andrzejem Dudą, jaki ukazał się 6 września 2016 roku w "Nowoczesnej Armii" niezależnym dodatku tematycznym dystrubuowanym z "Rzeczpospolitą").

 

***

 

Panie Prezydencie, jak Pan ocenia ustalenia warszawskiego szczytu NATO? Czy uważa je Pan za wystarczające w obecnej sytuacji międzynarodowej?

To był bardzo dobry szczyt dla Polski i dla całego NATO. Z punktu widzenia Europy Środkowo-Wschodniej szczyt ma charakter przełomowy. Sojusz odchodzi bowiem od idei obrony terytorium NATO opartej na szybkim wzmocnieniu, na rzecz koncepcji bazującej na obecności sił sojuszniczych na wschodniej flance. W ten sposób udało nam się złamać logikę nierozmieszczania sił wojskowych Sojuszu na terytorium państw przyjętych po 1999 r.

Czy to nam wystarczy?

To pokazuje wiarygodność NATO i potwierdza, że będzie ono reagowało w przypadku ewentualnego pogorszenia się sytuacji w naszym sąsiedztwie w sposób odpowiedni do zagrożenia.

Jak Pan widzi swoją rolę w implementacji postanowień szczytu?

Jak wspomniałem, na szczycie osiągnęliśmy sukces, ale teraz najważniejsze jest, aby decyzje zostały szybko i sprawnie wdrożone. Tutaj jest większa rola „wykonawców" - w tym wypadku wojska, a nie polityków. Jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych będę ten proces skrupulatnie obserwował. Dodatkowo podczas moich spotkań z sojusznikami będę zabiegał, by realizacja decyzji ze szczytu nie była odkładana w czasie. Istotne będzie także konsekwentne utrzymanie wydatków obronnych na poziomie minimum 2 proc PKB oraz realizacja programów modernizacyjnych Sił Zbrojnych RP. Tego będę pilnował.

Największe wsparcie wojskowe, w ramach Sojuszu i poza nim, oferują nam Amerykanie, deklarując udział w tworzeniu czterech natowskich, wielonarodowych batalionów oraz - już samodzielnie - rotacyjne dyslokowanie elementów brygady pancernej. Czy oznacza to osiągnięcie wyjątkowych relacji wojskowych z USA?

Sojusz ze Stanami Zjednoczonymi pozostaje jednym z trzech zewnętrznych filarów bezpieczeństwa Polski - obok NATO i UE. Jesteśmy zainteresowani trwałością więzi transatlantyckich, w tym stałą obecnością wojskową Stanów Zjednoczonych w Europie. Wkład USA w bezpieczeństwo europejskie i ich pozycja w NATO nie podlega dyskusji. Powinniśmy się cieszyć, że nasze relacje dwustronne w sferze obronnej są bardzo dobre i będą ulegać zacieśnieniu nie tylko poprzez aktywności, które Pan wymienił, ale także dzięki budowie w Polsce bazy obrony przeciwrakietowej w Redzikowie.

 Jaki wpływ może to mieć na nasze stosunki z partnerami z Unii Europejskiej?

Relacje te są komplementarne względem współpracy z państwami UE - nie ma tu sprzeczności. Warto podkreślić, że realizujemy wiele wspólnych przedsięwzięć obronnych z Niemcami, państwami bałtyckimi czy też partnerami z Grupy Wyszehradzkiej. Wszystkie te działania służą jednemu celowi: wzmocnieniu bezpieczeństwa Europy, w tym Polski.

Obecnie trwają prace nad modyfikacją Planu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych. W jakim kierunku powinniśmy rozwijać armię? Pozyskanie jakiego rodzaju wyposażenia i uzbrojenia powinno być dziś priorytetem?

Jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych postrzegam modernizację oraz efektywny i racjonalny rozwój polskiej armii jako kluczowy element wzmacniania bezpieczeństwa państwa. Zasadniczą ideą podjętych prac jest zidentyfikowanie nowych kierunków modernizacji technicznej wojska. Do priorytetowych zaliczam: obronę powietrzną, rewitalizację Marynarki Wojennej, rozwój środków cyberwalki, modernizację wojsk pancernych oraz sformowanie komponentu terytorialnego sił zbrojnych. W mojej ocenie będzie to zarówno odpowiedź na strategiczne wyzwania w sferze bezpieczeństwa, jak i impuls do rozwoju gospodarki narodowej, w tym przemysłowego potencjału obronnego.

Jedną z istotnych prerogatyw Prezydenta RP jest wpływ na politykę kadrową. 15 sierpnia mianował Pan oficerów na nowe stanowiska generalskie. Jakie założenia przyjął Pan odnośnie do polityki awansów w armii?

Chociaż polityka kadrowa, w tym wyznaczanie żołnierzy na konkretne stanowiska w siłach zbrojnych, to obszar kompetencji ministra obrony, Prezydent ma istotny wpływ na jej kształt. Między innymi poprzez mianowanie na pierwszy stopień oficerski, ale także na stopnie generalskie i admiralskie. Nie ukrywam, że decydując o tegorocznych nominałach generalskich, zabiegałem min. o możliwe zachowanie tożsamości stopni wojskowych, jakie mają oficerowie z zajmowanymi przez nich stanowiskami. W Siłach Zbrojnych w tym obszarze od lat panował pewien nieład i czas zacząć to zmieniać. Kompetencją Prezydenta jest także mianowanie na stanowiska szefa Sztabu Generalnego WP oraz dowódców rodzajów Sił Zbrojnych. Oczywiście, odbywa się to w porozumieniu z rządem. Osobiście zależy mi na tym, aby na te stanowiska byli wyznaczani oficerowie kompetentni, oddani służbie Ojczyźnie i tacy, którzy mogą przyczyniać się do budowania nowoczesnych sił zbrojnych.

Podpisał Pan również rozporządzenie umożliwiające podniesienie uposażeń żołnierzom zawodowym, co powinno wpłynąć na podniesienie atrakcyjności profesji wojskowej. Wiąże się z tym kwestia liczebności sił zbrojnych. Czy armia powinna być większa?

Określanie tzw. wskaźnika wielokrotności kwoty bazowej, który decyduje o wysokości uposażeń żołnierzy - to jedna z prerogatyw prezydenta. Po konsultacjach z ministrem obrony podjąłem decyzję o jego zwiększeniu, ponieważ wskaźnik ten od dłuższego czasu pozostawał na najniższym poziomie wśród służb mundurowych. Widzę potrzebę zarówno premiowania żołnierskiego trudu, jak i stwarzania mechanizmu motywującego do służby, co jest niezwykle istotne wobec planowanego zwiększenia liczebności Sił Zbrojnych RP. Jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych postrzegam modernizację oraz efektywny i racjonalny rozwój polskiej armii jako kluczowy element wzmacniania bezpieczeństwa państwa. Poprzedni model małej, de facto ekspedycyjnej armii powstał w stabilnej sytuacji bezpieczeństwa w naszej części Europy i szybko się zdezaktualizował. W obliczu narastających zagrożeń bezpieczeństwa zwiększenie liczebności sił zbrojnych to nie zachcianka czy rozrzutność, ale konieczność. W tej kwestii istnieje konsensus pomiędzy mną a rządem oraz przeważającą częścią środowisk politycznych.

Czy Polska powinna zwiększać nakłady na obronność do 3 proc. PKB? Skąd mogą pochodzić te środki?

Modernizacja oraz zwiększenie liczebności armii wymagają większych nakładów. Jest to również jeden z priorytetów Sojuszu Północnoatlantyckiego. Już obecnie jesteśmy jednym z zaledwie pięciu członków NATO, którzy przeznaczają na obronność 2 proc. PKB. To duży wysiłek finansowy, ale usprawiedliwiony potrzebą zapewnienia bezpieczeństwa państwa. Dalsze zwiększanie nakładów na bezpieczeństwo Polek i Polaków powinno następować w miarę wzrostu gospodarczego i uwzględniać realne możliwości kraju. Mamy także dużo do zrobienia w kwestii pełnego i racjonalnego wykorzystywania środków przeznaczanych corocznie na obronność.

Jak Pan Prezydent ocenia program budowy Wojsk Obrony Terytorialnej? Czy będzie to - jak chcą zwolennicy projektu - skuteczne narzędzie odstraszania i doprowadzi do istotnego zwiększenia potencjału wojskowego Polski, czy - zdaniem krytyków - rozproszy wysiłki finansowe, doprowadzając do zwolnienia tempa przezbrajania jednostek operacyjnych?

Idea sformowania Wojsk Obrony Terytorialnej wychodzi naprzeciw zapotrzebowaniu społecznemu w zakresie stworzenia nowej formy udziału obywateli w mechanizmach zapewniania bezpieczeństwa państwa. Wojska Obrony Terytorialnej są również szansą na uzupełnienie strategicznych deficytów w systemie obronnym RP. Odpowiadają także potrzebom wzmocnienia postaw patriotycznych obywateli oraz poziomu ich przygotowania obronnego. To właściwy krok w kierunku wzmocnienia polskiego potencjału obronnego, ale pod warunkiem dobrego przygotowania i wdrożenia tego procesu. Niezbędne jest tu uruchomienie dyskusji, która pozwoli na wypracowanie wizji zrównoważonego rozwoju całości SZ RP, zarówno w wymiarze operacyjnym, jak i terytorialnym. Należy również dokonać rozstrzygnięć co do sposobu odbudowy potencjału mobilizacyjnego - głównego problemu, z jakim borykają się dzisiaj SZ RP. Jednocześnie potrzebne są decyzje dotyczące Narodowych Sił Rezerwowych.

Od początku kadencji deklarował Pan wsparcie dla rozwoju polskiego przemysłu zbrojeniowego jako jednego z filarów obronności państwa. Jak Pan ocenia potencjał tego sektora z obecnej perspektywy?

Przemysł zbrojeniowy RP to w mojej ocenie kolejny obok sił zbrojnych, element stanowiący o jakości i sile systemu obronnego. Przy odpowiednim wsparciu państwa z pewnością można pobudzić drzemiący w nim potencjał. Kluczowe znaczenie ma tu zwiększenie efektywności prac badawczo-rozwojowych. Należy także właściwie wykorzystać efekty konsolidacji i restrukturyzacji sektora obronnego oraz zintensyfikować jego współpracę z wojskiem. Obie strony powinny lepiej rozumieć swoje potrzeby i możliwości. Jestem przekonany, że przemysł obronny powinien stanowić koło zamachowe gospodarki narodowej.

Eksport polskiego przemysłu zbrojeniowego od wielu lat utrzymuje się na bardzo niskim poziomie. Czy uważa Pan, że można zmienić ten stan rzeczy? Czy Prezydent RP może odegrać w tej kwestii istotną rolę?

Poziom eksportu i wymiany handlowej z zagranicą jest pochodną jakości produktów oferowanych przez przemysł i ich oceną wśród potencjalnych odbiorców. Najwidoczniej oferty naszej zbrojeniówki i strategie handlowe nie trafiały w ich oczekiwania. Najlepszą reklamą i rekomendacją dla zagranicznych kontrahentów jest użytkowanie sprzętu i uzbrojenia wojskowego przez rodzime siły zbrojne. Poza tym nawet najlepsze uzbrojenie wymaga promocji i wsparcia organów państwa - swoistego mecenatu. Oba te mechanizmy nie były dotychczas w pełni wykorzystane. Będę zachęcał, aby to zmienić.

 
Rozmawiał: Marek Kłopotowski